Dlaczego ojcowie to pierdoły?


Są nieobecni albo z doskoku. Na początku nie wiedzą jak obchodzić się z dzieckiem i nawet nie próbują tego zmienić. Nie mają pojęcia jak ich dzieci lubią się bawić, co jedzą i czym się interesują. Ojcowie pierdoły - ogarnijcie się!

Mama w domu, a tata w pracy?

We wrześniu 2014 r mówiło się o 2 proc. ojców, którzy skorzystali z urlopu rodzicielskiego. Chodzi o przedłużony macierzyński, który mogą dzielić między sobą rodzice. Według danych GUS co trzeci tata zdecydował się za to na 2-tygodniowy urlop ojcowski i wtedy nazywano to przełomem. Z jednej strony dzielenie rodzicielskiego jest w wielu domach zwyczajnie nieopłacalne. Jeśli to facet zarabia, więcej, to realnie gdyby przebywał na urlopie rodzicielskim do domowego budżetu wpadłoby znacznie mniej pieniędzy. To chyba jednak nie jest możliwe, by kwestia finansów zaważyła we wszystkich przypadkach. Czasem może być to też niesprzyjający szef i pracodawca, który mógłby później takiego ojca potraktować niesprawiedliwie. Choć może gdyby wprowadzono obowiązek takiego podziału kobieta stałaby się mniej "niewygodnym" pracownikiem i wyrównałyby się szanse na rynku pracy. Ale to tylko moje przypuszczenia.

Wygodnie jest być tatusiem - pierdołą

Jest jeszcze trzecia grupa. To tacy ojcowie, którym przez myśl nawet nie przeszłoby zajmowanie się własnym dzieckiem na pełen etat. Chodzi mi o takich tatusiów, którzy jeśli nawet już przewiną dziecko, to pieluchę zamiast na pupę, założą na głowę niemowlaka. Nie wiedzą co maluch je, dlaczego płacze i jak trzeba go ubrać. W nocy nie pofatygują się, by wstać do płaczącego dziecka. Później niespecjalnie się z nim bawią, a ono z każdym pytaniem i tak przecież przychodzi do mamy i w nocy woła też tylko ją. To są tatusiowie pierdoły. Pewnie mogą tłumaczyć się tym, że dużo pracują albo, że matka dziecka i tak wszystko robiła lepiej. Myślę, że w większości przypadków będą mieli rację. Jednak pojawia się jeszcze kwestia chęci i intencji - czy chcę być częścią życia człowieka, którego powołałem na świat? Czy wolę być z boku i nigdy nie angażować się na 100%? Myślałam, że taki tatuś-pierdoła, to relikt przeszłości i w dzisiejszych czasach, gdy dowolną informację można uzyskać w ciągu kilku sekund i gdy tak wiele wiadomo o wychowaniu człowieka taki model już nie istnieje. Myliłam się.

Wizerunek ojca do zmiany

Wystarczy porozmawiać z mamami, poczytać komentarze w sieci i popatrzeć na najbardziej popularne memy, które krążą w sieci. Najbardziej bawią przecież te, gdzie ojciec został ukazany jako absolutna pierdoła. Taki wizerunek ojca pojawia się też w wielu reklamach. Na jednej z nich, gdy ojciec zostaje sam z pociechami, biegnie do sąsiadki po poradę, bo dziecko dostaje gorączki (bo sam nie wie co zrobić... wyobraźcie sobie odwróconą sytuację - to mama biegnie do sąsiada z pytaniem co podać na gorączkę), gdy w domu panuje infekcja mama rozdziela leki między wszystkich, córka pokazuje tacie jak obsługiwać pralkę itd itd. Realnie uważam ten obraz ojców za bardzo krzywdzący. Dziś wielu z nich nie chce być z boku i "pomagać", ale mieć realny wpływ na wychowanie i ukształtowanie swojego dziecka. Panowie potrafią i chcą poświęcać swoją energię na relację z dzieckiem i potrafią równie dobrze wykonywać wszystkie związane z tym czynności. To nie są ułomni półgłówkowie i bardzo się cieszę, że gdzieś powoli sami niszczą ten stereotyp, co widać choćby na wielu blogach prowadzonych przez ojców.

Nie odsuwajmy mężczyzn od opieki nad dziećmi

Potrzebne jest też wsparcie nas - kobiet. To my często traktujemy tatusiów jak odpalony granat przy dziecku. Same klikamy te śmiesznostki i memy o facetach i z dumą patrzymy jak dzieci zawsze to nas stawiają na pierwszym miejscu. Pamiętam, gdy pierwszą kąpiel Igora po powrocie do domu ze szpitala. To była działka świeżego taty. Robił to tak nieporadnie, że po dosłownie 5 sekundach chciałam zrobić wszystko sama, ale odpuściłam. Sama przecież też dopiero uczyłam się jak być mamą. Po 3 kąpielach wszystko szło już mega sprawnie. Mój mąż wcale nie garnął się do robienia "wszystkiego" przy naszym dziecku. Często musiałam mu przypominać, prosić, wskazywać co ma robić ,ale to trwało chwilę i szybko udało się nam równo podzielić obowiązkami. Teraz każde z nas ma swoją specjalizację np. w zabawie, ale Igor ma dwójkę tak samo zaangażowanych rodziców. Nie wiem jak by faktycznie było, gdybym wtedy od tej pierwszej kąpieli postąpiła inaczej. Na koniec niech podsumowaniem będzie komentarz jednej z mam, który znalazłam w sieci:

"W Polsce rodzicem jest matka, a ojciec jakimś pomocnikiem, bankomatem, często babcia odgrywa większą rolę dla dziecka niż ojciec. Dopóki postrzeganie roli ojca się nie zmieni, statystyki nie zmienią się, a kobiety nie zaczną więcej zarabiać."







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz