recenzja kosmetyków Dermedic

Wiele mówi się o przemianach jakie zachodzą w ciele kobiety po urodzeniu dziecka. Rzadko kiedy jednak wspomina się o cerze, która też się zmienia. Moja z dość problematycznej przeszła w mieszaną i naczynkową. Dziś nie sprawia mi zbyt wielu kłopotów, ale wymaga dobrze dobranej pielęgnacji. Pod lupę biorę, więc kosmetyki Dermedic z linii Normacne i Angio. Zobaczmy zatem jak sprawdziły się u mnie.

Dawniej byłam bladolica, a moja cera w zależności od pory roku była mniej lub bardziej tłusta. Nie miałam jednak nigdy problemów z jej przesuszeniem czy podrażnieniem. To zmieniło się po narodzinach mojego syna. Skóra zrobiła się bardziej sucha, ale nie dokuczały mi już żadne wykwity. Był to zdecydowany plus, ale jednocześnie pojawił się dla mnie zupełnie nowy problem. Podczas porodu osłabiły się bowiem moje naczynka. Nagle na mojej buzi zaczęły, więc pojawiać się rumieńce. Na razie dodaje mi to tylko uroku i nie jest uciążliwe, ale po konsultacji z kosmetologiem wiem, że powinnam dbać o naczynka i wzmacniać je już teraz. 

Stosowałam bardzo prostą pielęgnację głównie w postaci nawilżających kremów na noc i matujących na dzień, a do oczyszczania używałam płynu micelarnego. Były to kosmetyki z różnych półek cenowych. Wypróbowałam zarówno te apteczne, drogeryjne, jak i selektywne. Dopiero tego lata musiałam zainterweniować, bo coś złego zaczęła dziać się z moją cerą. Nie dość, że mocno uwidoczniły się pory, to jeszcze pojawiły się mniejsze wykwity. Musiałam, więc szybko opanować sytuację. Skorzystałam z zabiegu pilingu kawitacyjnego, dbałam o dobre nawilżenie w nocy i postawiłam wypróbować kosmetyki Dermedic z linii Normacne i Angio. Dermedic to marka, która specjalizuje się w zadaniach specjalnych - posiada linie dla cery alergicznej, naczynkowej czy z problemami. Kosmetyki są dostępne w aptekach.


Pielęgnacja w dzień - linia Normacne

Teoretycznie kosmetyki z tej linii są przeznaczone również dla cery trądzikowej. Obawiałam się, więc, że mogą przesuszyć moją cerę. Na szczęście nic takiego się nie stało. 

Antybakteryjny Żel do mycia

Potrzebowałam kosmetyku, który dokładnie oczyści skórę z resztek makijażu, a jednocześnie jej nie przesuszy. Żel Normacne sprawdził się u mnie w 100%. Od dawna nie stosowałam tego rodzaju preparatów, bo prawie zawsze podrażniały moją skórę. W tym wypadku działanie żelu jest wyjątkowo delikatne i przyjemne. Zapach jest świeży i niedrażniący. Opakowanie jest estetyczne i wygodne w użyciu. Nie stosuję go codziennie, bo nie zawsze moja skóra potrzebuje tak dokładnego oczyszczenia, ale wydajność również oceniam wysoko. Żel sprawdził się na mojej mieszanej skórze i myślę, że skuszę się na jego kolejne opakowanie.



Matujący krem na dzień

Mimo że zwykle nie mam wielkich wymagań co do kremów na dzień, to biorąc pod uwagę problemy ze skórą po lecie, w tym wypadku było inaczej. Czasem już po nałożeniu kremu moja cera jest lekko napięta. Kremy matujące zwykle za bardzo ją przesuszają, przez co uzyskuję odwrotny efekt od zamierzonego - skóra produkuje jeszcze więcej sebum i problemy gotowe. Krem Normacne mogę jednak polecić z czystym sumieniem. Ma lekką formułę i nie tylko szybko się wchłania i skutecznie matuje, ale też nie wysusza. Opakowanie jest dla mnie bardzo wygodne i ułatwia aplikację. Nie ma możliwości, by krem przypadkowo się otworzył i ubrudził np kosmetyczkę. Pozytywnie zaskoczył mnie również zapach, który jest dość intensywny, ale przypomina mi odrobinę cytrusy, więc bardzo mi się podoba. 


Efekty działania serii Normacne

Najważniejszy jest jednak ostateczny rezultat. Wszystkie wspomniane wcześniej problemy z niedoskonałościami przeszły. Skóra nie jest napięta ani podrażniona. Mam wrażenie, że wystarczyły 2 tygodnie pielęgnacji, by unormować nawilżenie. 

Krem na noc minimalizujący rumień

Krem z serii Angio trudniej mi ocenić, ponieważ nie pojawiły się u mnie wyraźne rezultaty w postaci zmniejszenia widoczności naczynek. Jak wspomniałam u mnie ten problem jest minimalny i występuje w zasadzie tylko przy znacznych zmianach temperatury ciała. Po ponad 2 tygodniach stosowania kremu rumieńce nadal są. Być może jest to zbyt krótki czas, by rezultaty mogły się pojawić, a może powinnam zacząć używać całej serii tych kosmetyków. Nie mam jednak zastrzeżeń co do konsystencji kremu, jego wchłaniania, choć tutaj formuła jest odrobinę cięższa niż w przypadku kremów matujących. Zapach jest również bardzo przyjemny, a opakowanie wygodne w użytkowaniu. Będę, więc kontynuowała stosowanie kremu, by ostatecznie przekonać się czy jest skuteczny.


A jak ma się kondycja waszej cery po urodzeniu dziecka? Musiałyście zmienić coś w pielęgnacji? 


Wpis powstał we współpracy z marką Dermedic.

Wiatrołap to pierwsze miejsce, które widzimy po wejściu do domu lub mieszkania. Często jest jednak pomijane i urządzane bez większego pomysłu. Istnieje jednak prosty sposób na to, by nadać mu stylowego charakteru.


Dawno temu obiecałam posty o tematyce wnętrzarskiej. Czas mijał, a jedyne wpisy z tego cyklu dotyczyły pokoików dziecięcych. Postanowiłam to jednak zmienić i zabrać się za tematy o wnętrzach, które dodatkowo będą dla mnie motywacją, by dokończyć dzieło, jakim jest dla mnie urządzanie mieszkania. Dziś na warsztat weźmiemy, więc przedpokój, czyli miejsce, które wita nas na wejściu do domu.

Pomysł na wiatrołap, czyli lustro i ławka

W naszym mieszkaniu w zasadzie od razu wchodzi się do salonu połączonego z kuchnią. Taki układ jest podobno bardzo popularny w Skandynawii i jego zaletą jest maksymalne wykorzystanie przestrzeni użytkowej. Oczywiście ma to też swoje wady. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do szaf i miejsc, gdzie po wejściu do mieszkania można zdjąć kurtki i dopiero przejść do właściwej, "czystej" części domu. Żeby i u nas takie miejsce się znalazło, trzeba było je wydzielić. Zaraz obok drzwi stanęła u nas ścianka działowa wykonana przez stolarza, która jednocześnie pełni rolę wieszaka oraz półek na buty i torebki. Obok postanowiłam zaaranżować miejsce z lustrem i ławką, dzięki czemu będzie można wygodnie się ubrać, choć zestaw ten ma pełnić przede wszystkim rolę dekoracyjną. Zobaczmy zatem jak takie rozwiązanie może prezentować się w praktyce:


Jak widać, tego rodzaju aranżację można dopasować do dowolnego stylu od popularnego obecnie hamptons po skandi i klasykę. Ja zdecydowanie stawiam na minimalizm, ale póki co oprócz lustra brakuje mi najważniejsze elementu, czyli ławki. Jak tylko aranżacja będzie gotowa, podzielę się efektami. A jak Wam podoba się takie rozwiązanie?
urlop macierzyński blog

Jesteś na macierzyńskim i miewasz dość po korek? Może dostajesz szału na wspomnienie o urlopie, podczas którego tylko "siedzisz w domu z dzieckiem"? Teraz wyobraź sobie, że wcale nic nie musisz, a nawet nie możesz zostać z niemowlakiem. Po 4 tygodniach od jego narodzin, wracasz do pracy na pełnych obrotach, a opiekę przejmuje niania lub żłobek. Którą opcję wybierasz?

Na potęgę odzieramy macierzyństwo z lukru. Nikt już chyba nie ma złudzeń, że nie wygląda ono tak jednowymiarowo jak przedstawiają je nam magazyny dla mam czy spoty reklamowe. Wielka radość i miłość do dziecka, przeplata się przecież z wielkim zmęczeniem, niewyspaniem, nawałem obowiązków, presją otoczenia, a czasem nawet frustracją. Matkami targają przeróżne emocje i czasem gotuje się w nich tak, że są bliskie eksplozji. Ten żal widać w wielu tekstach czy wymienianych zdaniach na forach internetowych. 

Na własnej skórze doświadczyłam wielkiego wyczerpania, ale też euforii i partnerstwa, bo przez wszystkie wzloty i upadki w rodzicielstwie przechodzimy razem z mężem. Na macierzyńskim miałam też poczucie szybko mijającego czasu i tego, że w pewnym sensie ten okres w naszym życiu się nigdy nie powtórzy, a czas tylko dla mnie i dziecka jest jednak limitowany zwykłymi obowiązkami, pracą itd. Chciałam czerpać z każdej chwili, a jednocześnie tak bardzo potrzebowałam odpoczynku. To chyba zna każda z nas. 

Dochodzę do wniosku, że ten urlop macierzyński obrósł w wiele mitów. Można go przecież podzielić z mężem i wrócić do pracy szybko mając świadomość, że z maluchem zostaje tata. Możemy być z nim kilka, a nawet 12 miesięcy. To jest taki czas dla nas i dla rodziny, ale mamy możliwość, by go wykorzystać, a to jest wielki przywilej. 

Kiedy przeczytałam o urlopie macierzyńskim Amerykanek zaczęłam doceniać to jeszcze bardziej. W Stanach kobiety wracają bowiem do pracy właściwie od razu. Nie dlatego, że są pracoholiczkami lub w życiu stawiają tylko na karierę. Najczęściej nie mają po prostu wyjścia, bo tam nie ma czegoś takiego jak płatny urlop macierzyński. Matki mogą wziąć 6 tygodni bezpłatnego urlopu po porodzie i na tym koniec. W praktyce,  jeśli nie wracają po 3-4 tygodniach, pracodawca najczęściej rozwiązuje z nimi umowę Jaki zatem mają wybór? Kilkutygodniowe dzieci oddają w ręce niań lub do koszmarnie drogich żłobków, a czasem nawet placówek otwartych 24 godziny na dobę. Nie ma tam zwyczaju opieki dziadków nad wnukami, więc nie myślcie, że ktoś z bliskich może przejąć opiekę. 

Co więc robią pracujące amerykańskie matki malutkich dzieci? Na przykład śpią z dzieckiem w jednym łóżku, żeby mieć z nim kontakt chociaż w nocy. Bardzo popularne są tu łóżeczka z otwieranym jednym bokiem, dostawiane do materca rodziców. Żeby podtrzymać laktację, kupują najdroższe szpitalne laktatory i odciągają mleko w pracy.
lifeabroad.pl


Jak bardzo nie byłabym zmęczona macierzyństwem - nigdy nie zamieniłabym się z Amerykankami. Kiedy teraz przypominam sobie pierwszy rok życia mojego syna, to jestem pewna, że mam z niego wiele niesamowitych wspomnień, ale też ogromny wkład w to, jakim jest obecnie dzieckiem. Jestem szczęśliwa, że miałam taką możliwość i w tym miejscu trzymam kciuki za każdą z mam, która jest właśnie na takim etapie. Pewnie targają Tobą różne emocje, może nawet skrajne. Ale w chwilach słabości pomyśl o tych dziewczynach na drugim końcu świata, które całymi dniami tęsknią za swoimi maleńkimi dziećmi i w nocy tulą je, bo to jedyny czas, gdy mogą być z nimi blisko. 

Polecam Wam gorąco tekst z bloga Life Abroad (klik), które pomoże Wam bliżej poznać rzeczywistość na kompletnie innym biegunie życia.








Cała prawda o macierzyńskim

by on 12:59:00
Jesteś na macierzyńskim i miewasz dość po korek? Może dostajesz szału na wspomnienie o urlopie, podczas którego tylko "siedzisz w ...

Przed specjalnymi okazjami najczęściej zastanawiamy się co kupić, by sprawić bliskiej osobie przyjemność i jednocześnie ją zaskoczyć. Nie jest to proste i często wiąże się z godzinami bezskutecznego wertowania sieci, co czasem kończy się przypadkowym kliknięciem – kup teraz. Dziś ułatwię Wam to zadanie i pokażę, że warto postawić na samodzielnie zaprojektowany podarunek.

Lubię w rocznicach i wszelkich okazjach, to że są doskonałym pretekstem do celebrowania codzienności, której czasem nie doceniamy. To też dobry moment, by poświęcić bliskiej osobie więcej uwagi i bardziej ją docenić. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy rocznica jest już jedną z kilku lub nastu wcześniejszych i pula oryginalnych pomysłów zaczyna się wyczerpywać. Można oczywiście postawić na coś praktycznego, co nie wiąże się z podjęciem żadnego wysiłku, ale w takim wypadku nie będzie można mówić o wyjątkowym prezencie.

Postaw na prezent personalizowany

Ja najbardziej lubię takie upominki, które sama chciałabym sobie kupić, ale zwykle nie są to tak potrzebne rzeczy, by były priorytetem w budżecie domowym. Jest to najczęściej coś, co może zatem sprawić dużą przyjemność, ale nie jest niezbędne do życia. Jeśli dodatkowo mówimy o ważnej np. okrągłej rocznicy - fajnie, gdy prezent ją upamiętnia i jednocześnie jest pamiątką. Przygotowałam zatem kilka takich propozycji idealnych np. na rocznicę ślubu:


Nie ma chyba nic piękniejszego od fotografii, które pozwalają zatrzymać wspomnienia na zawsze. Dzisiaj większość zdjęć przechowujemy na nośnikach danych, ale ja jestem zwolenniczką tradycyjnych albumów – takich z podpisami i datami, przy których siedzi się z lampką wina i snuje opowieści o wspólnej przeszłości. Album, który dodatkowo ozdobiony jest wygrawerowaną dedykacją, to pamiątka, którą później można nawet przekazać następnym pokoleniom.



Karafka z dedykowanym napisem, to propozycja dla wielbicieli typowo męskiego trunku. Jeśli Twój facet to koneser whisky z pewnością będzie zadowolony z takiego prezentu. Przy okazji jest to też elegancki element domowego wystroju.




Ten prezent nawiązuje do atawistycznej i odwiecznej walki człowieka z ogniem. Nie wiem jaką magię ma w sobie grill, że tak dobrze integruje wszystkich mężczyzn. Zawsze ich grupka skupia się wokół niego i ma wielką frajdę z przygotowywania jedzenia, choć tak naprawdę potrawy powstają wcześniej w kuchni. Myślę jednak, że jeśli facet jest absolutnym mistrzem grilla i ma już wypasiony model w ogródku, to zestaw akcesoriów do niego z grawerem będzie dopełnieniem dzieła. Taki upominek jest jednocześnie praktyczny i bardzo efektowny.


Jeśli do takiego prezentu postaramy się o kolację w pięknej scenerii, to efekt „wow” mamy zagwarantowany. Z naszej strony jego wybór i przygotowanie wymaga odrobiny wysiłku i zastanowienia się nad personalizowanym grawerem, ale jestem pewna, że warto. Z tych, małych, szczęśliwych chwil i drobiazgów, które składają się na piękną całość, cieszymy się przecież najbardziej.

Materiał powstał we współpracy z www.prezenty.pl

Jesteś ciągle zaspana i zmęczona? W nocy śpisz na raty i wstajesz do dziecka, a w dzień jedziesz na szczocie i ogarniasz cały dom. Jeśli w porę się nie opamiętasz, twój organizm powie dość.

Zapomniałaś zapiąć pasy od fotelika, a może dodałaś przyprawę do kurczaka zamiast cynamonu do kawy? Druga sytuacja zdarzyła się mnie, ale niewykluczone, że mogło też dojść do pierwszej. Badania potwierdzają bowiem, że wielkie zmęczone jest porównywalne do jazdy po pijanemu! Umysł działa na totalnie minimalnych obrotach i wyłącza niektóre funkcje dla własnej ochrony. Inne skutki uboczne związane z brakiem snu to: zwiększony apetyt prowadzący do nadwagi, a nawet choroby serca. 

Ja wiem, że nasze prababki to rodziły w polu, miały po kilkoro dzieci, a w domu zawsze był błysk i dwu-daniowy obiad i absolutnie nikt się nie skarżył, ale.... Dziś mamy inne czasy i żyjemy w szybkim tempie. Wystarczy brak wartościowego snu i życie znacznie traci na jakości. Nie ma zatem powodu, by zaciskać zęby i działać na oparach paliwa. Przecież niewyspanie nie czyni z nas lepszych rodziców. O siebie też trzeba zadbać. Jak to zrobić?

1. Kładź się jak najwcześniej spać - to wcale nie jest łatwe zadanie, gdy po całym dniu z dzieckiem, możesz wreszcie na spokojnie usiąść do czytania ulubionej książki, oglądania filmu czy innej przyjemności. Najczęściej wygląda to tak, że każdego dnia obiecujesz sobie, że położysz się wcześniej, a później kończysz z przekrwionymi oczami i książką w ręce w okolicach godziny 24, gdy maluch śpi od 21 i wiesz, że za godzinę skończy się jego najmocniejszy sen i obudzi się na karmienie. Zmień to jak najszybciej!

2. Śpij, kiedy dziecko śpi - słyszę już te salwy śmiechu, bo przecież - kiedy zrobisz pranie, obiad sam się nie ugotuje, a dom nie wysprząta. Zgadza się? Masz rację, ale musisz zacząć wybierać - albo twój komfort albo czysty dom. Albo zdrowie - albo umęczona matka. Naprawdę od zamówionego obiadu nie zginiecie, a obowiązkami można podzielić się tak, by nadrabiać je wieczorami i w weekendy. To nie brzmi idealnie, ale uwierz, że nie trwa wiecznie.

3. Wyluzuj i weź dziecko do łóżka - wstajesz do dziecka po kilka razy w nocy? A może maluch po prostu chce być blisko Ciebie. Może zawsze byłaś pewna, że nie będziesz jedną z tych mam, które śpią z dziećmi, ale z drugiej strony nie planowałaś też być żywym zombie.

4. Nie pij zbyt dużo kawy - Kawa jest super i stawia cudnie na nogi, ale nie można z nią przesadzać. Kofeina kumuluje się w organizmie i w efekcie możesz mieć duże problemy z zaśnięciem, nawet jeśli będziesz maksymalnie zmęczona.

5. Odsypiaj w weekend - Jeśli tylko masz taką możliwość, zamieniaj się z tatą dziecka na dyżury w nocy. Jedną noc to on wstaje do dziecka, a Ty się wysypiasz np w innym pokoju, a w następną noc on ma taką możliwość.

6. Nie bój się prosić o pomoc - Kiedy mój syn był mały, często mój teść zabierał go na spacery w ciągu dnia. To nieoceniona pomoc, którą wykorzystywałam na pisanie, sprzątanie lub spanie. Ta godzina drzemki w dzień potrafiła dać mi wielki zastrzyk energii. Jeśli zatem, jest ktoś, kto chce Ci pomóc - korzystaj! 

7. Nie poddawaj się, to minie - To prawda. Dziś zasypiasz na stojąco, ale uwierz mi, że to w końcu mija. Zamiast rwać włosy z głowy, po prostu odpuść odrobinę, spróbuj odespać w dzień i ciesz się macierzyństwem.

A może macie swoje sprawdzone sposoby w temacie braku snu? 

7 rad dla niewyspanych mam

by on 14:20:00
Jesteś ciągle zaspana i zmęczona? W nocy śpisz na raty i wstajesz do dziecka, a w dzień jedziesz na szczocie i ogarniasz cały dom. Jeśl...

Ile jest miejsc na świecie, które chcesz w życiu zobaczyć? Gdzie chcesz pojechać? Kiedyś regularnie planowaliśmy podróże i wyznaczaliśmy sobie miejsca do odwiedzenia. Po narodzinach syna zaniechaliśmy dalszych wyjazdów, ale to już najwyższy czas, by to zmienić. Dajmy sobie przestrzeń do marzeń, niech się spełniają!

Jestem w 100% pewna, że poniższa lista nie jest kompletna. Do wielu miejsc, w których byłam chciałabym np wrócić i zobaczyć je jeszcze raz, poznać bliżej. Taki plan może zająć nawet całe życie, ale przecież kto nie lubi marzyć? Moje miejsca na ziemi do odwiedzenia podzieliłam na te bliższe i dalsze. Niektóre z nich to wielkie, kultowe metropolie, inne to rajskie i egzotyczne kierunki. Zapraszam do wspólnego podróżowania :)

Wymarzone kierunki: bliższe:

1. Włochy, Rzym
Rzym to historia i kolebka europejskiej kultury. Napisano o nim już chyba wszystko, a mnie marzy się odwiedzenia tego miasta i pobycie w nim dłużej niż 1 czy 2 dni. Chciałabym chwilę w nim pomieszkać, poczuć jego klimat i rytm. Marzy mi się odwiedzenie nie tylko kultowych, turystycznych miejsc, ale knajpek, w których jedzą miejscowi. Przeszłabym się z mężem śladami bohaterów filmu "Zakochani w Rzymie", napiła kawy w kafejce ulokowanej gdzieś w ciasnej uliczce i wrzuciła monetę do fontanny Di Trevi. Nie chcę tam jechać latem, gdy tłumy turystów depczą siebie nawzajem. W ten sposób znielubiłam np. Barcelonę, więc w podróż wybierzemy się pewnie poza sezonem.


2. Włochy, Wenecja
Kolejne kultowe, historyczne miasto i znów Włochy. Nic nie poradzę, że bardzo lubię ten rejon Europy i gdyby tylko pozwalałby mi na to budżet wybierałabym się w różne zakątki Włoch przynajmniej raz do roku. W Wenecji jeszcze nie byłam, ale jestem pewna, że uda mi się zobaczyć to magiczne miejsce.


3. Włochy, Sycylia
Sycylia to wyjątkowe miejsce ze specyficzną i historią. Mafia jest tam ciągle żywa, podobnie jak jej niezwykły klimat, którego nie da się podrobić. Chciałabym wynająć tam domek i przeżyć prawdziwe, włoskie wakacje z rodziną. Nie wspomnę nawet o wspaniałej włoskiej kuchni i morzu wina do degustacji:)


4. Włochy, Portofino
Wychodzi na to, że bardziej będzie nam się opłacało przenieść na jakiś czas do Włoch niż tam podróżować. Portofino to jeden z najbardziej ekskluzywnych kurortów we Włoszech, ale jakże piękny!

5. Skandynawia, Szwecja, Sztokholm

Jestem wielką fanką szwedzkich kryminałów, fascynuje mnie szwedzka kultura i jest to dla mnie obowiązkowy punkt na mapie. Marzy mi się nie tylko odwiedzenie Sztokholmu, ale dłuższy tour po Szwecji, a nawet dalej po całej Skandynawii.


6. Londyn

Londyn nie jest miejscem, o którym marzę, by je zobaczyć, ale myślę, że po prostu trzeba to zrobić (a przy okazji małe zakupy nie zaszkodzą). Jeden z obowiązkowych punktów na życiowej, podróżniczej mapie.



7. Francja, Prowansja

Prowansja kojarzy mi się z historyczną i magiczną krainą z polami pokrytymi lawendą. Liczę, że widoki będą tam równie wspaniałe jak we włoskiej Toskanii, choć oczywiście w innym klimacie.


8. Islandia, Reykjavik


Islandia kojarzy mi się z dziką, zieloną krainą pełną gorących rzek i źródeł. Nie lubię zimna, ale tam wybrałabym się z wielką chęcią, zabrała grube, wełniane swetry i trapery. Myślę, że tam można też zrobić najbardziej klimatyczne i piękne zdjęcia. Reykiavik to także jedno z miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć zorzę polarną.


9. Portugalia, Madera

Dość dobrze udało nam się poznać portugalskie wybrzeże Algarve i Lisbonę, ale wciąż marzy mi się Madera, która kojarzy mi się z łagodnym klimatem, skalistym wybrzeżem i bujną zielenią.




Kierunki dalsze:

10. USA, Nowy Jork
Plan na wyjazd do USA jest, ale wciąż go oddalamy, bo cały czas wydaje nam się, że mamy za małe dziecko, by się tam z nim wybrać, a z kolei bez niego chyba nie ma sensu lecieć. Na szczęście NY rozumie i poczeka :)




11. USA, Floryda, Miami

Marzy mi się wielki tour po Stanach, który pozwoli nam na zobaczenie przynajmniej kilku z nich. Floryda będzie obowiązkowym punktem na mapie wycieczki.


12. Walt Disney World Resort, USA

Parków tematycznych Disneya na świecie jest kilka, ale podobno te w Stanach są największe i najbardziej spektakularne (co mnie wcale nie dziwi). Oczywiście tam trzeba się wybrać z dzieckiem, bo innej opcji nawet nie biorę pod uwagę.


13. Seszele

Zaczynają się bardziej egzotyczne kierunki. Seszele spośród wielu rajskich archipelagów wyróżniają naprawdę puste plaże, bujny las tropikalny z gatunkami roślin i zwierząt, które występują tylko tam. To doskonałe miejsce do nurkowania i podziwiania podwodnego świata. Tam znajduje się też jedna z 10 najpiękniejszych plaż świata, gdzie kręcono wiele filmowych scen. Trzeba kogoś namawiać dalej?


14. Malediwy
Malediwy pierwotnie miały być destynacją naszej podróży poślubnej. Marzył nam się domek, z którego bezpośrednio można zejść do lazurowej wody i snorklować z maską. Okazało się, że budżetu wystarczy na domek, ale ten dalej na plaży, a te wymarzone widzielibyśmy z okna. Postanowiliśmy więc objechać wybrzeże Portugalii, ale swoje marzenie jeszcze spełnimy.


15. Tajlandia, Bangkok

Podróż do Azji to jedno z moich marzeń. Nie miałam jeszcze okazji odwiedzić tego rejonu świata i myślę, że najlepiej będzie zacząć od Tajlandii. Punktem obowiązkowym jest oczywiście Bangkok i wyspy znane m.in z kultowego filmu "Rajska Plaża". W tę podróż wybrałabym się chętnie tylko z mężem :)



16. Wietnam, Sajgon

Wietnam chcę zobaczyć od momentu, gdy opowiedział mi o nim tata. Podobno miejsce jest absolutnie magiczne i zaskakujące. 


17. Wodospad Iguazu - Brazylia

Są takie miejsca na świecie, które słyną ze swojego piękna, ale nie będzie mi dane ich zobaczyć głównie ze względów bezpieczeństwa. Brazylia jest jednym z takich miejsc.  Las Amazoński czy Wodospad Iguazu, to jednak takie cuda natury, że marzeniem jest zobaczenie ich na żywo.



18. Australia, Sydney, Wielka Rafa Koralowa

Chyba cała Australia jest warta zobaczenia, ale szczególnie interesuje mnie Wielka Rafa Koralowa, która niestety niknie w oczach oraz oczywiście Sydney.


19. Indonezja, Bali

Bali to dla mnie synonim tajemniczych świątyń, woni kadzideł i rajskiej roślinności. Taka podróż to pewnie wielkie, duchowe życie.



20. Kuba

Oczywiście na Kubie szczególnie interesuje mnie degustacja lokalnego rumu, choć walory kulturowe czy niepowtarzalny klimat również mnie pociągają :) Podobn0 to ostatni moment, by zobaczyć Kubę i jej kultowy charakter, który lada moment się zmieni.



21. Meksyk

Meksyk jest kontrowersyjny i kojarzy mi się z niebezpieczeństwem. Chciałabym jednak zobaczyć ten kraj na własne oczy i dotknąć mistycznego miejsca, jakim są ruiny miasta prekolumbijskiego.




22. Afryka, Zanzibar, Kenia

Zanzibar to kolejne egzotyczne i rajskie miejsce, które wyróżniają piękne plaże i pocztówkowe widoki. Z kolei, Kenia to chyba najlepsze miejsce do obejrzenia na żywo gatunków zwierząt, które w naszym kraju występują jedynie za kratami w Zoo. Marzy mi się taka podróż z rodziną i zobaczenie fragmentu dzikiej Afryki, którą znam tylko z filmów.


Uff, czuję się odurzona tymi, wszystkimi, pięknymi widokami. Każdy z wymienionych wyżej kierunków ma swój wyjątkowy charakter i jest wart zobaczenia. Gdybym tylko rozbiła bank, to do powyższej listy dopisałabym jeszcze co najmniej kilkanaście punktów, a powyższa lista z pewnością nie jest jeszcze zamknięta. A jakie są Wasze destynacje, które musicie zobaczyć lub marzycie o ich odwiedzeniu? 


Rozpieszczeni, samolubni i egoistyczni - jedynacy. Na ich temat pokutuje wiele mitów, a jak zawsze prawda leży po środku. Jak wychowuje się jedynak i co się z tym wiąże wiedzą najlepiej tylko ich rodzice.

Jestem mamą jedynaka i jednocześnie jedynaczką, choć tylko częściowo. Mam młodszą o ponad 20 lat siostrę, ale zostałam ukształtowana jako jedynaczka, więc powinnam mieć wszystkie, wspomniane wcześniej paskudne cechy. Faktycznie nie musiałam nigdy zabiegać o uwagę moich rodziców, wręcz przeciwnie otrzymałam jej bardzo wiele, a czasem aż nadto w pakiecie z wielkimi oczekiwania. Dlatego całkowicie zgadzam się z tezą, że z jedynaków wyrastają osoby ambitne i mocno dążące do własnych celów. Nie wszystkie stereotypy są jednak prawdziwe, a jeśli dodatkowo mam w domu, małego jedynaka, to znam już przynajmniej część prawd i półprawd o jego wychowaniu.

  1. Dziecko bez rodzeństwa będzie nieszczęśliwe - Jeden z największych mitów o jedynakach, który najprędzej usłyszeć można od starszej pani lub babci, która najchętniej wepchnęłaby Ci na siłę kolejne potomstwo. Tej tezy nie potwierdzają jednak badania naukowe. Przeprowadzono je na University of Essex na grupie ponad 100 tys. osób. Okazało się, że najwyższy poziom zadowolenia z życia deklarowali właśnie jedynacy i spadał on razem z liczebnością rodziny. Osobiście jestem pewna, że szczęście w życiu zależy od bardzo wielu czynników i z pewnością posiadanie rodzeństwa (lub nie), nie jest jego wyznacznikiem.
  2. Rodzice jedynaków mają łatwiej - jasne, szczególnie gdy dziecka potrzebuje kompana do zabawy. Zgadnij gdzie go znajduje?
  3. Jedynacy to samotnicy - i tak i nie. Zależy to przecież od wielu czynników, a badania jasno pokazują, że w momencie adaptacji w grupie jedynakom może być trudniej, jednak później wszelkie różnice się zacierają. Naukowcy z Ohio University przebadali grupę 13 tys. nastolatków i prosili ich o wskazanie swoich przyjaciół. Jedynacy znajdywali się w tej grupie równie często, co osoby, które miały rodzeństwo.
  4. Jedynacy to wybitne jednostki - Al Pacino, Franklin Roosevelt, Frank Sinatra... tak można wymieniać i wymieniać. Oczywiście, że jedynacy są wybitni i wyjątkowi, jak każde dziecko dla swojego rodzica bez znaczenie czy było pierwszym, drugim czy kolejnym.
  5. To kiedy kolejne? Chyba nie zrobicie dziecku krzywdy? - patrz punkt 1. Jestem pewna, że krzywdy dziecku nie robię. Niestety nie znam też ani jednego super zgranego i zżytego ze sobą rodzeństwa, by ten mit potwierdzić.
  6. Wiesz kto w Twoim domu robi bałagan - prawda. Chyba, że w domu jest jeszcze zwierzak, wtedy winę zawsze można zrzucić na niego.
  7. Nie grozi Ci jazda mini vanem - yeah! I to jest super :)
  8. Twoje dziecko nie umie się dzielić - na razie jest małe i dzieli się tak samo jak każde inne w jego wieku, czyli niechętnie.
  9. Życie z więcej niż jednym dzieckiem wyobrażasz sobie tak:

* Powyższy zbiór prawd proszę traktować z przymrużeniem oka.

Mamy jedynaków, macie podobnie? Może coś dorzucicie?

Wypielęgnowane dłonie i staranny manicure są wizytówką każdej kobiety. W sezonie jesień/zima chowamy do szafy pastelowe lakiery. Manicure jest w tym czasie bardziej stonowany i elegancki. Spośród dominujących trendów wybrałam 5 moich ulubionych. 


Nie jestem fanką szalonych wzorów. Zdecydowanie stawiam na klasykę, a tylko czasem ulegam modzie na nietypowe ozdoby na paznokciach. Oczywiście uwielbiam hybrydy, bo nie ma nic bardziej wygodnego i trwałego, jednak równie chętnie maluję paznokcie zwykłymi lakierami w domu. To moje jesienne must have:

1 Kolory wina i brudnej czerwieni 





2. Nude
Neutralne paznokcie sprawdzają się zawsze i o każdej porze roku. Najbardziej lubię je solo, ale w towarzystwie jednego koloru np. złota prezentują się równie dobrze.





3. Czerń


Czarne paznokcie są kultowe i pasują chyba do wszystkiego. Najbardziej lubię je na migałowej średnio długiej płytce.





 4. Biel i srebro

Mega jasne paznokcie są trudne w utrzymaniu i z tym kolorem radę daje chyba tylko hybryda, ale efekt jest piękny. Ta biel to takie małe przywołanie lata w jesienne dni.




5. Metal 


Metalicznych paznokci jeszcze nie miałam, ale mam ochotę spróbować tego trendu. Wygląda bardzo efektownie i szczególnie na wieczorne wyjścia będzie idealny.





Zdjęcia pochodzą z Instagrama, każda fotka jest podlinkowana do profilu autorki, więc możecie nawet zacząć je śledzić.  Jak podobają się Wam takie propozycje manicure na jesień i zimę?