Nienormowany czas i miejsce pracy, żelazna samodyscyplina i doskonała organizacja - tak w skrócie określiłabym najważniejsze aspekty pracy na freelansie. Czym różni się taka praca od etatu i jakie niesie ze sobą konsekwencje? Podpowiadam w kolejnym poście z cyklu powrót do pracy.
Na wstępie kilka oczywistości, czyli o co chodzi i dla kogo stworzony jest freelance. Praca wolnego strzelca jest bardzo popularna w branży kreatywnej i wśród tzw. wolnych zawodów - często parają się nią dziennikarze, graficy, copywriterzy, PR-owcy, artyści, tłumacze i wszyscy ci, którzy mogą wykonywać pracę na zlecenie zdalnie. Ja pracuję jako copywriterka). To zajęcie nie wzięło się z sufitu. Wcześniej pracowałam już w tym zawodzie, a w czasie macierzyńskiego podjęłam współpracę z klientem jako wolny strzelec. Na początku traktowałam to jako odskocznię, sposób na dorobienie i pozostanie "w obiegu". Pracowałam podczas drzemek dziecka, wieczorami i weekendy. Współpraca jednak tak się rozhulała i tak dobrze się układa, że obecnie nie ma nawet mowy o powrocie na etat.
Czy do takiej pracy potrzebna jest firma? Nie każdy freelancer to jednoosobowa działalność gospodarcza. Są takie osoby, którym praca na umowy zlecenie/dzieło bardzo odpowiada i zarabiają na nich tak duże kwoty, że wcale nie jest im tęskno do stabilizacji na etacie czy nawet we własnej firmie. Stabilizacja - to chyba słowo klucz, od której wszystko się zaczyna. To jest właśnie coś pozornego (lub nie, zależy jak kto na to patrzy), co łączy się nierozerwalnie z etatem. Jednak nie oszukujmy się - pracodawca nie bez powodu ma prawo wypowiedzieć pracownikowi umowę. Jeśli będzie chciał, to nie zawaha się tego zrobić, więc etat wcale nie jest gwarancją zatrudnienia.
Praca na freelancie jest inna - to znaczy godziny pracy ustalasz samodzielnie, zakres obowiązków również. Twoje zarobki nie są też w żaden sposób ograniczone - tylko od Ciebie i Twojego portfolio zależy jakie zlecenia wykonasz i ile na nich zarobisz. Można łapać milion maleńkich srok za ogon i zarobić niewiele lub uczepić się grubszego rekina i trwać przy nim. Strategii jest całe mnóstwo, ale nie ma jednego, dobrego przepisu na to, by osiągnąć sukces. Do tego potrzeba odwagi, to chyba pierwsza i najważniejsza kwestia. Po to, by wyrwać się z ułudy stabilności i bezpieczeństwa etatu. Odwagi, by postawić na swoim i wziąć sprawy zawodowe we własne ręce. Druga ważna kwestia - niezależność i samodzielność. Jeśli nie potrafisz samemu delegować sobie zadań i potrzebujesz kogoś, kto organizuje Twoją pracę, to na pewno nie jest robota dla Ciebie. Kolejna ważna sprawa, to ogólnie pojęta obrotność - aby zarabiać, musisz mieć co robić - tzn musisz pozyskiwać zlecenia. Każdy ma swój sposób, własną sieć kontaktów. Ale najlepiej jest być po prostu bardzo dobrym w tym co się robi i pokazać się światu, wtedy nie powinno być problemów ze zleceniami.
Największe zalety z perspektywy mamy
Dla mnie największą zaletą jest nienormowany czas pracy (dla niektórych będzie to wada). Nie jestem przywiązana do biurka i sama decyduję o tym ile godzin i o jakiej porze dnia pracuję. Jestem "deadline'owym nazi", gdybym spóźniła się z terminem, miałabym chyba jeszcze gorsze samopoczucie niż mój zleceniodawca. Dlatego często zdarza mi się zarwać jakiś wieczór, by wyrobić się w terminie. Cóż, trudno. Zaleta jest jednak taka, że nie muszę powierzać mojego dziecka komuś obcemu na 10h dziennie, bo po prostu w ciągu dnia mam dla niego całkiem sporo czasu.
Inna zaleta to brak schematów - nie wychodzę codziennie, by przepracować gdzieś 8 lub więcej godzin, a później przebijać się przez korki do domu. Pracuję gdzie chcę - w domu, kawiarni, na tarasie, w parku, gdzie tylko mam ochotę. Wiąże się to jednak z tym, że zapewne będę pracowała podczas wakacji, urlopów mojego męża itd. Ciężko będzie mi się oderwać od pracy, ale jest ona tak przyjemna, że nie mam z tym najmniejszych problemów.
Nie mam nad głową szefa. Zakres moich obowiązków oczywiście określa umowa z klientem, ale nikt nade mną, nie stoi i nie mówi co mam robić. Jeju, jak ja to uwielbiam :)
Zarobki. To pewnie zabrzmi absurdalnie, ale pracując jako wolny strzelec pomijam pośredników, czyli pracodawcę, który musi zarobić na zleceniach, które dla niego wykonuję, wtedy wynagrodzenie się uszczupla. Ich prowizja musi przecież pokryć koszty utrzymania biura, zespołu, sprzętu, inwestycji i ja to doskonale rozumiem. Będąc freelancerem, to Ty ustalasz stawkę z klientem i nie ponosisz zbędnych kosztów. Choć... jeśli rozwiniesz skrzydła, a machina się rozkręci, być może przeistoczysz się w pracodawcę i wtedy sytuacja się odwróci ;)
Wady
Wad i potencjalnych zagrożeń jest wiele. Przede wszystkim nie sprzedam tu recepty na to jak mieć lub pozyskiwać klientów, bo to jest indywidualna kwestia dla każdego zawodu i branży. Bez zleceń oczywiście nie ma pieniędzy i koło się zamyka. Druga sprawa, to konieczność szybkiego reagowania i bycia prawie zawsze dyspozycyjnym. W każdej chwili (no w nocy, wieczorem lub mega rano nie) mogę dostać zlecenie z palącym terminem, nawet jeśli zaplanowałam coś innego. Jednak staram się nie odmawiać i póki co jeszcze nigdy nie spóźniłam się z oddaniem projektu.
Organizacja pracy może być utrudniona, szczególnie jeśli nie masz pomocy do opieki nad dzieckiem. W moim przypadku nie ma możliwości bym efektywnie pracowała i jednocześnie zajmowała się aktywnym maluchem, a jak już wspomniałam nie ma opcji bym spóźniała się z terminami. Po prostu nie ma. Korzystałam, więc najpierw z pomocy niani, a teraz maluch jest już przedszkolakiem.
Trzeba też narzucać sobie dyscyplinę, by efektywnie organizować czas i pracę. Dla niektórych jest to nie do przejścia, gdy mają pracować w domu. Muszą wyjść do biura i się wyłączyć - w takiej sytuacji po prostu wynajęłabym gdzieś biurko ;) Ale na szczęście nie mam z tym problemów. No i ostatni klucz - profesjonalizm, trzeba dbać o najwyższą jakość usług - bez tego przepadnie się już na pierwszej prostej.
Będą oczywiście tacy, którzy stwierdzą, że skoro nie wyjeżdżasz codziennie rano do biura i nie odbijasz gdzieśtam karty i nie wracasz po 8 godzinach, to znaczy, że nic nie robisz. Jedyna rada to nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Przecież i tak Twój stan konta najlepiej świadczy o tym, że pracujesz :)
Dla mnie bilans jest oczywisty. Lubię swoją pracę i to jaką daje mi niezależność. Jednocześnie (wykluczając okresy mega nawału projektów) mam sporo czasu dla rodziny, na rozwój własnych pasji i celów. Obecnie bardzo cenię sobie taki charakter pracy i myślę, że szybko nie zdecyduję się na zmiany. Jedyna alternatywa to etat z elastycznym czasem pracy, ale takim z prawdziwego zdarzenia*. Jeśli macie pytania w tym temacie, to oczywiście chętnie odpowiem na wszystkie, o ile oczywiście będę w stanie :)
Są tutaj mamy - freelancerki? Czym się zajmujecie? Jak organizujecie swoją pracę?
Dodane w kwietniu 2017:
* Obecnie widzę jeszcze jedną alternatywę - zwiększanie skali prowadzonego biznesu i zatrudnienie współpracownika lub ewentualnie relokację w celu poznania nowego rynku.