Otwórz wreszcie tego cholernego szampana
Znacie serial The Big Bang Theory? Dla tych, którzy nie oglądają, krótkie wprowadzenie - serial opowiada o grupce geeków, ich przyjaźni, rozkminkach i dość zabawnych podejściu do rzeczywistości. W jednym z odcinków bohaterowie sprzątają gabinet profesora, który zmarł i znajdują u niego butelkę szampana. Jakiś wypasiony rocznik i marka. Butelka jest trochę zakurzona i dołączony jest do niej bilecik. Brzmiał on mnie więcej tak:
"Synku, to nagroda za ukończone studia. Otwórz szampana, gdy odniesiesz swój pierwszy sukces."
Mama
Okazuje się, że profesor otrzymał tę butelkę od mamy, gdy skończył studia. Najwidoczniej przez całe swoje życie czekał na moment, godny tego by celebrować swój sukces. Dlaczego tego nie zrobił? Poświęcił się poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, której nigdy nie znalazł. Cały czas czekał na odpowiednią chwilę, ale ona nigdy nie nadeszła. Miał na koncie wiele sukcesów naukowych, tytuły. Wszystko na nic. Żadne osiągnięcie w jego ocenie nie zasłużyło na otwarcie tej butelki. No i cholerny szampan dał mi do myślenia.
Bo ile razy kwestionowaliście swoje osiągnięcia? Albo uznawaliście, że - to nic wielkiego. Nie ma czego świętować. Ja wiele razy. Aż za wiele. Nie wiem z czego to wynika. Może ze zbyt wygórowanych ambicji. Może z satysfakcji, która pojawia się dopiero wtedy, gdy staniesz na przysłowiowym "pudle". Żadne inne miejsce poza nim nie jestem powodem do radości i dumy. Bo zawsze chcemy więcej i lepiej.
Nie twierdzę, że ambicja jest zła. Uważam wręcz przeciwnie. Ona jest motorem do wielu działań i stawiania sobie wartościowych celów. O to w życiu chodzi żeby się napędzać, działać, nie siadać na laurach, żeby się rozwijać i sięgać po szczyt. Ale dlaczego po drodze nie cieszyć się ze wszystkich - mniejszych i większych sukceów? Dlaczego nie celebrować tych, małych kroczków, które doprowadzą nas do kamienia milowego? Dlaczego nie cieszyć się z tego, że jest się po prostu w czymś dobrym? Doskonalić się i być dumnym z postępów?
Wreszcie, dlaczego nie celebrować każdej chwili - w końcu one są ulotne i mijają szybciej niż zdążymy się obejrzeć. Gdzieś musi być przecież złoty środek. Myślę sobie, że w moim życiu zbyt rzadko otwierałam szampana, by celebrować małe i większe sukcesy. Za mało byłam z nich dumna. Czas z tym skończyć. Tym bardziej, że chciałabym nauczyć mojego syna pewności siebie i dumy z własnych osiągnięć na każdym ich etapie. Trzeba cieszyć się życiem, póki jest. Bo co komu po zamkniętej butelce szampana :)
To jak - pijecie ze mną? :)
To jak - pijecie ze mną? :)
Pijemy! Choć na razie jakieś Picolo ;) /Justyna.
OdpowiedzUsuńpiąteczka! :)
UsuńKurcze ale fajny wpis! Ja też chcę budować u mojej córki pewność siebie i wiarę we własne możliwości, a jednak sama nie dostrzegam tego w sobie. Zaczynam od siebie i otwieram szampana! Albo jeszcze się wytrzymam, najpierw przestanę karmić ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) To otwórz z dumą soczek jabłkowy :)
UsuńA mój mąż dziś dowiedział się o zdanym egzaminie zawodowym. Chyba też czas otworzyć szampana :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! No ja myślę, że szampan już dawno wypity u Was :)
UsuńPewnie! Ja tez póki co picolo, ale nie szkodzi! ;) Ja miewam momenty zwątpienia, ale ogólnie to jestem cholernie dumna z tego, co osiagnęłam i z tego, jak wygląda moje życie. A że chcę jeszcze więcej? To chyba dobrze, nie? :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie :) tak trzymaj!
UsuńPiję z Tobą :) z miłą chęcią. Warto jest cieszyć sie nawet z małych sukcesów
OdpowiedzUsuńNo to zdrówko :)
UsuńPije! Kupić szampana, bo coś widzę ze sporo nas będzie? ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńNiestety mam dokładnie tak jak ten profesor, zawsze powtarzam sobie, że jest tylu lepszych ode mnie więc co tam moje marne dokonania. Zdaję sobie sprawę, że powinnam zmienić nastawienie,ale jakoś kiepsko mi wychodzi docenianie siebie.
OdpowiedzUsuńNie ma co się oglądać na innych, bo życie mamy jedno - swoje. Mam nadzieję, że będziesz częściej piła szampana za sukcesy :)
UsuńAgata bo padnę!!!
OdpowiedzUsuńnie dalej jak kilka dni temu otworzylismy z mężem mega stare i drogie wino, które miało być na jakąś wielką okazję. Nie wiem jaką, ale widac postawienie domu i narodziny córki się nie kwalifikowały, bo nadal butelka stała zamknieta :) chyba o tym winie zapomnielismy.
Az ostatnio ja mialam jakis kiepski dzien i choc alkoholu w 99% przypadków i okazji nie pijam, mówię do męża że napiłabym się winka. Wstałam, poszłam i otworzyłam. Okazało się że nie zwrociłam uwagi i otworzyłam TO wino... stwierdzilismy ze chyba tak miało być. przed nami jakoś nie widac nowych sukcesów i osiągnieć a raczej kłębią sie czarne chmury, wiec przynajmniej winko bedzie zeby smutki zapić :)
A teorie wielkiego podrywu uwielbiam :) sheldon rządzi :)
Właśnie sobie przypomniałam, że u moich rodziców też stoi taka butelka, a raczej stała. Otworzyli ją nie jak zdałam studia, miałam pierwszą pracę albo wyszłam za mąż. Oni ją otworzyli jak urodził się mój syn :) Ważne, że winko smakowało :)
UsuńSheldona uwielbiam <3
Pijemy (bezalkoholowego na razie :)). Dwa lata temu na szkoleniu wolontariuszy Szlachetnej Paczki, gdy omawialiśmy poszczególne etapy akcji, trenerka powtarzała, że ostatni etap to celebracja właśnie, że bardzo ważne jest świętowanie sukcesów małych i dużych. Od tamtej pory statam się wdrażać to w życie :)
OdpowiedzUsuńSuper :) bardzo ciekawe są takie szkolenia, a celebracja za zrobienie czegoś dobrego należy się tym bardziej :)
UsuńKurde jak zacznę pić to popadnę w nałóg ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, że pomyślałam dokładnie o tym samym? :D
UsuńJa nie lubie szampana ,ale lampeczkę z tobą wypije ,ale teraz niebatdzo dopiero w święta.Ale wpis super
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJa nie lubie szampana ,ale lampeczkę z tobą wypije ,ale teraz niebatdzo dopiero w święta.Ale wpis super
OdpowiedzUsuńNo pewnie :) www.soundlymalinkaa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa się z Tobą Agatko chętnie napiję - oj chętnie :) Dobry tekst!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MG
To ja się dołączam do grona szampańskich mam! Pijemy wirtualnie czy może jakieś spotkanie przy szampanie? :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie byłoby super :)
Usuń