Lutowe przyjemności


Początek roku jest dla nas wyjątkowo łaskawy. Zdarzyło się kilka pozytywnych rzeczy, które dały mi motywacyjnego kopa i naładowały pozytywną energią.

Co robiliśmy?

Cieszyliśmy się sobą, zimą i tym, że udało się nam ominąć szpital. Mało brakowało, a nasz maluch byłby uboższy o trzeci migdał. Na szczęście udało się mu od tego wywinąć i tym samym nie mamy aresztu domowego. Do woli korzystaliśmy, więc z zimowych plenerów i długich wieczorów w domu. 



Najlepszy przepis, jaki wypróbowałam w lutym jest genialnie prosty, a zarazem smaczny. Chodzi o chlebek bananowy, który  najlepiej zrobić, gdy w domu zalegają mocno dojrzałe banany. Chlebek, idealny do popołudniowej kawy albo na drugie śniadanie. Inspirowałam się oryginalnym przepisem z niezawodnego bloga Moje Wypieki. Dodałam do niego gorzką czekoladę, bo akurat została nam w szafce i wyszedł świetny mix. Ten chlebek tak nam zasmakował, że piekę go przynajmniej raz w tygodniu :)


W moim menu na stałe zagościła też owsianka w słoiku z suszonymi śliwkami, cynamonem i bananem. Jak do tej pory jest to pierwsze połączenie smakowe, które sprawia, że owsianka jest dla mnie zjadliwa. Takie śniadanie jest też szybkie w przygotowaniu, bo można zrobić je wieczorem dzień wcześniej i zostawić na noc w lodówce. Jak przygotowuję taką owsiankę?

Składniki:

  • szklanka płatków owsianych np górskich
  • 1 banan
  • mała garść suszonych śliwek
  • łyżeczka cynamonu
  • Kilka łyżek mleka roślinnego np. migdałowego lub krowiego

Jeśli chcemy przygotować owsiankę dzień wcześniej, wystarczy wrzucić składniki do słoika, zalać mlekiem, wymieszać i szczelnie zamknąć. Lubię robić ją też na ciepło. Wtedy najpierw gotuję płatki owsiane z mlekiem, a następnie dodaję cynamon, pokrojonego banana w plastrach i pokrojone śliwki. Takie śniadanie jest sycące, smaczne (szczególnie, jeśli lubisz słodycze) i doskonale pasuje do porannej kawy.


Jak było na freelansie?

W pracy dużo się działo. Mimo iż zdjęcie tytułowe trochę temu przeczy i sugeruje totalne lenistwo, to było wręcz odwrotnie. W lutym napisałam sporo tekstów dla moich klientów, w tym jeden - prawdziwą perełkę, która pięknie wpisze się w moje portfolio. Za chwilę upłyną 2 lata odkąd jestem "na swoim" i w związku z tym muszę wprowadzić kilka zmian w strategii działania. Wiem już co sprawdza się w moim biznesie, a z czego lepiej zrezygnować. W lutym miałam też okazję uczestniczyć w kolejnym, dużym wydarzeniu networkingowym, co zaprocentowało kilkoma ciekawymi kontaktami. Uczestniczyłam też w prelekcji na temat komunikacji w mediach społecznościowych, która niestety nie wniosła nic nowego do mojego doświadczenia, a jedynie była powtórką z podstaw. 



Ostatni miesiąc był też pozytywny, bo wróciło kilku klientów, z którymi nawiązałam pierwszy kontakt w zeszłym roku. Dało mi to pozytywnego, motywującego kopa, bo wszystko wskazuje na to, że sprawdzam się coraz lepiej w tym, co robię. W tym roku zamierzam w pełni korzystać z zalet freelansu, między innymi bez skrępowania przenoszę biurko do łóżka w poniedziałki :)

Najlepszy news zostawiam na koniec i dotyczy on wakacji. W tym roku wyjątkowo zaplanowaliśmy je już w lutym. Nie wiem czy to tęsknota za słońcem czy chęć zagwarantowania sobie wypoczynku, ale ta potrzeba była tak silna, że skusiliśmy się na wakacje już teraz. Na miejsce naszego wypoczynku wybraliśmy wybrzeże bułgarskie. Hotel jest w 100 proc. przyjazny rodzinom z małymi dziećmi, a jego położenie jest bajeczne, bo jest zlokalizowany w pięknej zatoce przy samej plaży. Okolica ma być spokojna, co by nas nie drażniły okoliczne imprezy :) Lecimy za prawie 200 dni, ale odliczanie już się zaczęło!



Na blogu w lutym polecam Ci kilka, ostatnich wpisów:

A jak Tobie upłynął ostatni miesiąc? Też myślisz już o wakacjach? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz