Jak rozszerzać dietę niemowlaka


O rozszerzaniu diety dziecka można znaleźć mnóstwo informacji. Są tabele mówiące o tym jaki produkt podawać i od kiedy. Są różne metody - podawanie od początku papek, jest też blw. Są zalecenia WHO, porady producentów żywności dla dzieci, porady od babci i porady od pediatry. Czyli, jest jak zawsze - matka osiwieć może i w efekcie i tak sama zdecyduje co robić. I w sumie dobrze, bo im dalej w las, tym jestem bardziej pewna, że matka wie najlepiej :) Jeśli więc jesteście przed rozszerzaniem diety lub na samym jej początku, to mogę doradzić jedno - obserwujcie dziecko i same wybierzcie odpowiednią dla niego metodę. 

Słoiczki (w domyśle samo zło) czy gotowane posiłki?

Pierwsza sprawa - w sklepach jest całe mnóstwo gotowych posiłków dla dzieci, czyli słoiczków. O tym jak słoiczki są złe czytałam już chyba wszędzie, a według niektórych źródeł, to prawie trucizna. Ja jednak nie widzę w nich żadnego, ukrytego demona. Wręcz przeciwnie, dla mnie słoiczki były idealnym rozwiązaniem, szczególnie na początku rozszerzanie diety, gdy byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam też czy moje dziecko w ogóle będzie chciało próbować nowych smaków. W słoiczkach składniki są sprawdzone, przebadane na wszelkie możliwe sposoby i po prostu bezpieczne. Jednak składy słoików - nawet tych eko, bywają z kosmosu. Dlatego zawsze zanim kupię słoik dokładnie sprawdzam etykiety - tak żeby danie nie było dosładzane cukrem czy też syropem glukozowo-fruktozowym, bo po pierwsze po co obciążać małą wątrobę, a po drugie po co przyzwyczajać do słodkiego smaku. 


Początki rozszerzania diety u niemowlaka

Oczywiście najczęściej gotuję posiłki dla syna sama. W zasadzie w gotowaniu dla dziecka jest jedna trudność - znalezienie na to czasu. Gotuję na parze, bo mam do tego specjalny gar i jest to dla mnie wygodne rozwiązanie. Do tego podobno jest zdrowiej, więc tym lepiej. Warzywa w większości mam od mojej babci z ogródka lub po prostu kupuję u lokalnego sprzedawcy. Jeśli chodzi o mięso, to nie podaję dziecku kurczaka z wiadomych względów. Inne rodzaje mięs kupuję w lokalnym sklepie mięsnym, gdzie ekspedientki wiedzą, że to dla niemowlęcia i wybierają najładniejsze kawałki. Analogicznie postępuję z rybami. Porcjuję je i zamrażam. Nie zamrażam gotowych posiłków i jeśli gotuję, to na na bieżąco w porcjach na 2 dni. Taki mam system. Pewnie da się go jakoś usprawnić, ale póki co sprawdza się.


Igorowy podwieczorek
Kiedy zacząć rozszerzać dietę dziecka?

No właśnie, to kolejny dylemat, bo można znaleźć różne zalecenia. Kiedy mój syn kończył 4,5 miesiąca moja mama i babcia były zdziwione, że on jeszcze nie je stałych posiłków. Przybierał dobrze na wadze, jadł chętnie mleko (mm) i nie widziałam takiej potrzeby. Jednak im bliżej było 5 miesiąca, tym bardziej moje dziecko interesowało się jedzeniem i zaczęło być szybciej głodne. Postanowiłam więc spróbować i podać marchew na pierwszy ogień. Moim celem było zapoznanie Igora z nową konsystencją jedzenia i nowym smakiem. Byłam w szoku, że moje dziecko po zjedzeniu prawie połowy słoiczka lamentowało, że zabieram jedzenie. Bałam się reakcji alergicznej lub brzuszkowej, jednak niepotrzebnie. Rozszerzanie diety okazało się być w naszym przypadku zupełnie bezproblemowe - Igor jadł bardzo chętnie, nie reagował alergią ani dolegliwościami brzuszkowymi. Mogłam więc dość szybko wprowadzić jeden stały posiłek. U nas był to obiadek. 

Składniki na obiad dla Igora: cukinia, marchewka i ziemniak
Tabelki czy intuicja?

W pierwszym miesiącu rozszerzania diety mój syn jadł wyłącznie: marchew, dynię i ziemniaczki, a z owoców jabłko. Dopiero w drugim miesiącu zaczęłam dokładać nowe produkty. Nowe smaki podawałam albo jako osoby posiłek np brokuły na obiad lub łączyłam już z wcześniej wprowadzonym produktem. Po części korzystałam z tabel na stronach www, a w większości działałam intuicyjnie, a do tabel szybko przestałam zaglądać. Bo np. miałam z ogrodu babci jakieś warzywo lub owoce, więc podawałam je wcześniej. Po jakimś czasie rozszerzania diety wprowadziłam kolejny, stały posiłek - podwieczorek. Na podwieczorek zwykle Igor je owoce z kaszką, owsianką lub jogurtem naturalnym. Jedzenie obecnie podaję mu w papkach, ale z kawałkami i powoli podaję mu warzywa i owoce w całości. Między posiłkami czasem zjada chrupka kukurydzianego lub kawałek chleba. Popija wodę lub sok. Nie podaję mu słodyczy, czekolady, ani innych tego typu przekąsek, bo na takie przyjdzie jeszcze czas. Pewnie dla niektórych to przesada, dla innych normalność. Nie jestem eko-mamą i nie uważam, że jak chleb to tylko pieczony w domu, makaron również, a warzywa to tylko z domowej szklarni. Jednocześnie mam też świadomość tego, ile chemii pakowanej jest obecnie do żywności, więc jeśli czegoś mogę uniknąć, to po prostu omijam to w diecie dziecka.

Ot tyle całej filozofii. Jeśli interesują Was szczególnie jakieś aspekty rozszerzania diety, to chętnie opowiem jak my sobie z nimi radzimy. Będę czekała na pytania w komentarzach lub na FB.  Wkrótce może też pokuszę się o jakieś przykładowe przepisy na proste i szybkie dania dla dzieci.

6 komentarzy:

  1. O tak przepisy bardzo chętnie :) To jeszcze daleko przed nami ale chętenie już się zainspiruję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok postaram się o taki post. Mam nadzieję, że zdążę przed Waszym rozszerzaniem diety ;)

      Usuń
  2. Powoli zaczynam się mierzyc z tematem rozszerzania diety, więc też czekam na przepisy:):):) Co prawda od myślenia do wprowadzenia w życie daleka droga, ale już czuję ekscytację tym tematem (sama jestem tzw. żarłoczkiem) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak szczepiłaś małego?? 3w1 skojarzone czy refundowane?

    OdpowiedzUsuń
  4. My przy rozpoczęciu podawania nowych pokarmów użyliśmy specjalnego gryzaka silikonowego Kidsme , do którego wkładaliśmy gotowaną marchewkę a później także inne warzywa i owoce. Gryzak sprawdził się w tej roli znakomicie - jedyny problem to sprawić aby maluch chętnie sięgał po gryzaka i nie protestował a wtedy wprawadzenie nowych pokarmów do diety stanie się nie tylko przyjemnością ale też ciekawą rozrywką dla dziecka :)

    OdpowiedzUsuń