Pierwsze wakacje nad morzem za nami!
Witam
się po krótkiej przerwie wakacyjnej. Jak obiecałam wracam ze zdjęciami i
relacją z naszego, pierwszego, dłuższego wyjazdu z Igorem. Było super i
naprawdę żałuję, że to już koniec. Dwa tygodnie urlopu to dla nas stanowczo za
krótko. Odpoczęliśmy, pozwiedzaliśmy, a co najważniejsze spędziliśmy bezcenne
chwile we troje. Muszę również przyznać, że podróżowanie z 5-miesięcznym
dzieckiem wymaga na pewno dobrej organizacji, ale póki, co, jest właściwie
bezproblemowe. Taki malec świetnie znosi podróż, sporo śpi w ciągu dnia, dając
rodzicom czas na odwiedzanie kawiarni i knajpek. Wieczorem wcześnie kładzie się
spać, więc jest też chwila wytchnienia tylko we dwoje. Nie pozostaje nic innego, tylko wyjeżdżać z dzieckiem :)
Jak
już pewnie wiecie, pakowanie to dla mnie never ending story. Nie potrafię tego
robić i wszystko wydaje mi się niezbędne. Pakowanie stanowiło dla mnie największe
wyzwanie. Na szczęście mój mąż postarał się o dodatkowy bagażnik do auta, tzw.
trumnę. Ale i tak auto zapakowane mieliśmy po brzegi jak cyganie. O tym, co
ostatecznie spakowaliśmy i co przydaje się nad morzem przygotuję oddzielnego posta, bo to
zbyt obszerny temat. Na drogę zabraliśmy m.in. termos z gorącą wodą i
odmierzone porcje mleka, dzięki czemu organizacja karmienia była szybka i
bezproblemowa. Przewijaków na trasie nie uświadczyłam, więc niestety musieliśmy
sobie radzić inaczej i przewijaliśmy Igora w aucie. Pogoda w trakcie podróży
była kiepska, więc postoje robiliśmy krótkie, jedynie na karmienie i
rozprostowanie nóg i plecków Igora. Nasz mały podróżnik spisał się na medal i
był bardzo cierpliwy podczas podróży. Po ładnych, kilku godzinach
jazdy, podczas których w większości spał, dotarliśmy na miejsce.
Ulubione zajęcie Igora w trakcie jazdy samochodem |
Wybraliśmy
nasze, polskie wybrzeże. Dlaczego? Szczerze, to obawiałam się wyjazdu z Igorem.
Nigdy nie podróżowałam z niemowlęciem i bałam się jak to będzie. Wiem, że tak małe
dzieci potrafią dobrze znosić lot samolotem, ale na pierwszy ogień wolałam
wybrać, moim zdaniem, bezpieczniejszą opcję, czyli pobyt nad morzem. Na
lotniskach i w samolotach zdarzało mi się widzieć rozwrzeszczane niemowlęta z
wymęczonymi rodzicami i nie chciałam być na ich miejscu. Wiedziałam, że
odpadają zatłoczone i pełne turystów „kurorty”. Postanowiliśmy, więc poszukać
przede wszystkim wygodnego lokum blisko plaży, a w następnej kolejności rozważać
czy odpowiada nam dana miejscowość. Po krótkich poszukiwaniach trafiliśmy na
fajne domki, które leżą w miejscowości Wicie przy samej plaży.
Pojechaliśmy
właściwie w ciemno. Na początku śmiałam się, że trafiliśmy do kompletnej
dziury, ale to miało swoje plusy. Po pierwsze miejscowość jest mała, ale
większość ośrodków, kafejek czy knajpek jest nowych. Wszystko jest, więc
jeszcze czyste i ładne. Nie ma też tłumów, wszechobecnych straganów z chińską
tandetą i głośnych miejsc. W naszym ośrodku przebywały głównie pary z dziećmi,
więc nie trzeba było się również martwić o hałasujących sąsiadów. Igor szedł
spać ok. godz. 19, więc mieliśmy czas, by wtedy w spokoju i ciszy napić się lampki
wina i po prostu pobyć we dwoje :)
Wicie leży bardzo blisko Darłówka, Jarosławca i Ustki, więc jest sporo miejsc
do odwiedzenia. My, oprócz wymienionych miejscowości, wybraliśmy się też kilka razy
do Doliny Charlotty koło Słupska, gdzie m.in. mieści się mini zoo, zoo i
fokarium. Wszystkie te atrakcje bardzo spodobały się Igorowi, choć nie wiem kto
miał więcej zabawy – my czy on ;)
Spędzanie
czasu i plażowanie
Plaża w miejscowości Wicie jest szeroka i ładna. Co dla mnie ważne, nie ma też na niej tłumów. Można, więc spokojnie uwić swoje gniazdo w piasku lub spacerować brzegiem morza. Do rzeczy, które przydały się na plaży (poza parasolem, parawanem itd.) zaliczyć mogę namiocik dla dziecka. Na wielu blogach znajdziecie opinię, że to zbędny gadżet. Mam na ten temat odmienne zdanie. Taki namiot, to idealne miejsce do zabawy dla niemowlęcia oraz do przewijania. Jest osłonięte od wiatru, daje odrobinę cienia.
Drzemki jak zawsze Igor ucinał sobie w wózku. Postanowiliśmy zabrać ze sobą
naszą gondolę Jedo i był to bardzo dobry wybór. Gondola dobrze osłania dziecko
do syberyjskich wiatrów i daje mu cień. Igor spał w wózku nie tylko na plaży,
ale też w kafejkach i restauracjach. Po kilku dniach udało nam się dostroić do
jego rytmu i zaplanować wyjścia na czas jego drzemek, więc mogliśmy w spokoju
zjeść lub napić się kawy, a on w tym czasie smacznie spał. Jeśli nawet budził
się w trakcie, to braliśmy go na kolana i z zaciekawieniem mógł oglądać świat.
W nocy spał całkiem nieźle z trzema wyjątkami, gdy zaczynał dzień o 4 nad ranem
(już po kilku pobudkach). Błagaliśmy go wtedy, by „naprawił” się jak
najszybciej. Na szczęście kryzys minął.
Pogoda
nad morzem
Moim zdaniem największym minusem pobytu nad morzem jest pogoda. Właściwie chyba tylko od loterii i szczęścia zależy czy będzie ona sprzyjająca. Tym razem musieliśmy mieć wyjątkowego farta, bo przez cały pobyt trafiły nam się trzy dni pochmurne, gdy było zimno i przelotnie padał deszcz. W pozostałe dni pogoda była ładna. Co nie znaczy, że typowo letnia. Temperatura w okolicach 19 stopni, słońce i wiejący, zimny wiatr, to na pewno nie upały, ale bez problemów można było w taką pogodę spacerować i odrobinę wypocząć na plaży. Zagadką są dla mnie natomiast turyści kąpiący się w arktycznie zimnym morzu lub opalający się na wietrze w samym bikini. Widziałam również niemowlęta babrające się przy brzegu w rampersach na mokrym piasku, starsze od Igora może o miesiąc. Mnie samej byłoby strasznie zimno, gdybym miała leżeć w mokrym ubraniu na tak lodowatym wietrze. Ale, wracając do tematu, nie nastawiałam się oczywiście na upały jak na Malediwach, więc i tak pogodę oceniam bardzo dobrze :)
Po
podliczeniu kosztów okazało się jak zawsze, że wakacje nad Bałtykiem wcale nie
są tańsze od wyjazdów, gdzie piękna pogoda jest gwarantowana. Jednak wyjazd nad
morze, to zupełnie inny rodzaj spędzania czasu. My bardzo dużo spacerowaliśmy,
jeździliśmy autem do pobliskich miejscowości, a na plaży spędzaliśmy właściwie
stosunkowo mało czasu. Na dalszą podróż na pewno przyjdzie jeszcze czas. Jak
nie w tym roku, to w przyszłym. Jedno jest pewne – musimy znacznie częściej
wyjeżdżać z Igorem, bo służy to zarówno jemu, jak i nam :)
Na koniec jeszcze kilka zdjęć:
Śliczny synek :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńa nie gorąco mu było w długim rękawku i pod osłonką w wózku?
OdpowiedzUsuńGdyby było gorąco, to osłona nie byłaby potrzebna. A jeśli wiało tak, ze głowę chciało urwać, to wtedy ja zakładaliśmy. Ja sama non stop chodziłam i klelam, ze jestem za lekko ubrana i sie trzeslam. Nie widzę powodu, dla którego Igor miałby mieć takie same odczucia. Np przy temp 18-19 stopni i zimnym wietrze mnie było po prostu zimno.
UsuńA i tak ogólnie ciężko trafić z ubraniem, bo pogoda non stop się zmienia. Dlatego Miś ubierany był na cebulkę, zawsze jak coś można było zdjąć lub założyć bluzę/osłonę itd. Gorzej z nami. Bo jak już się w szortach wybraliśmy, to tak musieliśmy chodzić. Ale czego się nie robi dla opalenizny :D
OdpowiedzUsuńUh no to będę miała wyzwanie żeby spakować się w ten bagaż podręczny... A te zdjęcia sprawiają, że już nie mogę się doczekać naszego wyjazdu! Oby pogoda i nam dopisała :-) /Justyna.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pogodę! My może wybierzemy się w maju na krótki wypad i też liczę na łaskawą pogodę :)
UsuńChyba faktycznie sporo jeździliście, bo na jednym zdjęciu - jak mnie wzrok nie myli - jest Ustka, a konkretnie latarnia morska w tle -zdjęcie taty z synkiem na rękach ;)
OdpowiedzUsuńTak! Zgadłaś :) Jeszcze jest Darłówko, Wicie, Dolina Charlotty i Ustka właśnie :)
UsuńUważam, że mała miejscowość jest trafnym wyborem. Pochodzę z centrum Polski, ale prowadzę działalność gosp. nad morzem właśnie związaną z wynajmem domków. Szukając "swojego miejsca" przejeździłam całe wybrzeże i napatrzyłam się dość na znane kurorty, które w sezonie po prostu zalewane były tłumem ludzi. Przy trójce małych dzieci taki ścisk, który wymuszał wiecznie napiętą uwagę oraz ogromne skupienie - po prostu mnie zmęczyły. Dlatego domki pobudowałam w małej osadzie, ale właśnie, tak jak i w Twoim przypadku, takiej w której były knajpki, dobrze zaopatrzony sklep, nie bez znaczenia pozostawał fakt, że plaża w w Ostrowie, które wybraliśmy była piękna - szeroka, czysta, z łagodnie opadającym dnem - co przy dzieciach, które korzystają już z kąpieli - bardzo się liczy. Plażę, która zapewnia chociaż minimum komfortu wypoczynku, czyli po prostu niezatłoczoną. Wiem, że nie wszyscy mają podobne upodobania do moich, niektórzy wola większe miejscowości. I przyznam się szczerze i ja czasami lubię coś zobaczyć, zwiedzić - na całe szczęście Ostrowo daje takich możliwości wiele. Bo w pobliżu nie tylko wszystkim znane Trójmiasto ale też i wiele, wiele innych ciekawych miejsc.
OdpowiedzUsuńCo do pogody... Chyba miałam do tej pory szczęście, domki maja 2 lata i drugie lato z kolei upalne. Oby tak dalej. Chociaż jeździmy nie tylko w miesiące letnie, także w maju, czerwcu i we wrześniu, czyli w miesiącach w których może i jest chłodniej chociaż i to nie jest regułą), ale za to jest wtedy więcej jodu - tak przynajmniej twierdza lekarze. Więc korzystamy! Pozdrawiam serdecznie :):):)
Wow! Gratuluję pomysłu na firmę :) Bardzo ciekawy i odważny pomysł. My w tym roku wybraliśmy Trójmiasto ze względu na szybki i łatwy dojazd, ale nadal mam słabość do małych miejscowości. Pozdrawiam :)
UsuńJa mam do polskiego wybrzeża sentyment i wracam tam kiedy tylko mogę. Również swoje pierwsze wakacje o urodzeniu dziecka spędziłam na Bałtykiem;D
OdpowiedzUsuńMy odkąd mamy dziecko, zamieniliśmy góry na morze, bo jednak dla dziecka to większa atrakcja. W tym roku odwiedzieliśmy stkę, ale pod koniec sierpnia i było bardzo fajnie, mniej ludzi już. Noclegi - tanioszka, 20 zł za osobę, dziecko za darmo. znaleźliśmy na nocujznami.pl. Super sprawa.
OdpowiedzUsuńszkoda że maluszek nie zapamięta tych wakacji ale pewnie rodzicom taki wypoczynek wyszedł na dobre :)
OdpowiedzUsuńWidać po synku że się cieszy :) Koniecznie odwiedźcie Łebę i pokażcie mu nieco unikalnych atrakcji :)
OdpowiedzUsuńPierwsze wakacje z dzieckiem nie należy do łatwych i prostych :) My już dawno mamy to za sobą :) Podczas tegorocznej majówki wróciliśmy do miejsca, z którym mamy szczególne wspomnienia (my - rodzice). Razem z dziećmi, odwiedziliśmy Góry Świętokrzyskie i Sandomierz, gdzie przeszliśmy m.in. Podziemną Trasą Turystyczną. Pojechaliśmy też o JuraParku w Bałtowie, który okazał się strzałem w dziesiątkę dla moich urwisów :)
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł i świetne zdjęcia! Jak już wcześniej zostało wspomniane wakacje z dzieckiem nie są proste, ale widzę że daliście radę! :)
OdpowiedzUsuńTak jest :) Dzięki za miłe słowa!
UsuńWyjazd nad morze to świetny pomysł na spędzenie czasu z rodziną. My w tym roku z 2-letnim synkiem zdecydowaliśmy się także na wyjazd nad morze i to był strzał w dziesiątkę. Pojechaliśmy na początku lipca do Ustki, pogoda była doskonała i zatrzymaliśmy się z małym hotelu www.jantar-ustka.pl. Super miejsce dla rodzin z małymi dziećmi. Chyba już nie zdecyduje się na wyjazdy za granicę, nad polskim morzem podoba mi się najbardziej, chociaż tak jak wspomniałaś koszty są porównywalne z wyjazdem za granicę.
OdpowiedzUsuńPobyt nad morzem z małym dzieckiem to nie lada wyzwanie. Pogoda niestety ciągle płata nam figle...:P Cieszę się że Państwa pobyt był udany. Świetne zdjęcia i artykuł.
OdpowiedzUsuńZapewne wspomnienia pozostaną na długo a i zachęcamy ponownie odwiedzić nasze Polskie morze.