Najszczęśliwszy śpioch w okolicy - recenzja



Igor nie jest może najgorzej śpiącym, niemowlęcym typem ever. Jednak nie mogę też powiedzieć – moje dziecko śpi super i jestem wyspana. Niestety. Nawet drobne (bo nasze chyba takie są) problemy ze snem, potrafią mocno dać w kość. Tym bardziej, jeśli nie miało się okazji porządnie wyspać od ponad 5 miesięcy. Bardzo dużo czytam, rozmawiam z innymi mamami i wiem, że naprawdę może być gorzej, choć to nie znaczy, że po nocy przerwanej kilkoma pobudkami, wstaję o 6 rano z nastrojem skowronka. Wręcz przeciwnie, wystarczy kilka takich nocy pod rząd i naprawdę mam wrażenie, że mogłabym wybrać się na casting do filmu „Noc żywych trupów” i dostałabym rolę z miejsca (i to bez charakteryzacji!). Kiedy więc dowiedziałam się o książce „Najszczęśliwszy śpioch w okolicy”, to natychmiast w mojej głowie zatliła się nadzieja – może jest jakiś sposób i nareszcie się wyśpimy?

I co? Niestety zawiodę Was. Nie znalazłam w poradniku niczego odkrywczego, co pomogłoby nam pozbyć się nocnych pobudek. Ale nie oznacza to, że już na wstępie skreślam ten poradnik. Autorem książki jest Harvey Karp, znany z metody „5 S” (jeśli nie znacie, odsyłam do Youtube’a). Jego rady faktycznie pomagają w uspokajaniu niemowląt i znam przynajmniej kilka mam, które je stosowało i stosuje nadal. Karp swój poradnik podzielił na trzy części. Mówiąc w skrócie – pierwsza tyczy się maluchów od urodzenia do 3 miesiąca, druga dzieci od 3 miesiąca i ostatnia dzieci od 1 do 5 roku życia. Przyznam szczerze, że pierwszą i ostatnią cześć przejrzałam i nie czytałam od deski do deski, bo jeden etap już za nami, a kolejny dopiero przed. Najbardziej oczywiście interesowała mnie część o maluchach w wieku Igora.  


Co znajdziemy w każdym z rozdziałów? 

Techniki usypiania dzieci, najczęściej pojawiające się problemy ze spaniem i propozycje na ich rozwiązanie. Rady dotyczące przygotowywania do snu, wyciszających rytuałów itd. Bardzo często Karp wraca do metody „5 S”, co oczywiście nie powinno dziwić. Nie ze wszystkimi jego radami można się jednak zgodzić, mnie nie podoba się m.in. spanie i usypianie w bujaczkach-leżaczkach, całonocny akompaniament białego szumu czy długotrwałe używanie smoczka. Karp to również przeciwnik wspólnego spania z dzieckiem i tutaj zdecydowanie się z nim zgadzam (tak, jestem wyrodna, a moje dziecko śpi w łóżeczku). Dużo opisanych przez autora technik stosujemy od dawna intuicyjnie (np. pomocnik snu w postaci przytulanki), dlatego nie były one dla mnie nowością. Autor obala też mity dotyczące spania np. zapychania dzieci kaszką na noc lub „przetrzymywania” dzieci, by kładły się spać później. Pomóc w zdiagnozowaniu problemu może też dzienniczek dołączony do książki (można w nim zapisywać plan dnia oraz długość i pory wszystkich drzemek w ciągu dnia i pobudek nocnych). Zapiski powinny ułatwić dotarcie do sedna problemu.

Bardzo fajne wydają się być techniki pomocne w usypianiu dzieci powyżej 1 roku życia. Co prawda trudno mi teraz je oceniać, ale na pewno spróbuję przynajmniej z części z nich skorzystać. Np. plotkowanie, czyli udzielanie pochwał, ale nie wprost np. na ucho zabawkom czy członkom rodziny, ale tak by dziecko usłyszało „niby przypadkiem”. Super pomysł :) W końcu wszyscy emocjonują się plotkami, nawet dzieci. Albo stworzenie innego „złego”, który decyduje o końcu wieczornej zabawy przed pójściem spać – to w końcu Pan Zegarek zadzwonił i oznajmił koniec zabawy :)

Wypłakiwanie to bzdura
 
Karp opisuje też kontrowersyjne metody np. wypłakiwanie się. Jestem w stanie zrozumieć desperację rodziców, ale tej metody nie akceptuję. Nie potrafię zignorować płaczu mojego dziecka. Bardzo trafnie o wypłakiwaniu ostatnio pisał Blog Ojciec. Warto do niego zajrzeć, bo przytacza m.in naukowe dowody na to, że „wypłakiwanie” się jest szkodliwe dla dzieci.

Czy warto przeczytać Najszczęśliwszego śpiocha?

Ostatecznie poradnik Karpa mnie nie porwał. Wiele rzeczy, które opisuje to dla mnie oczywistości, z innymi nie do końca mogę się zgodzić. Jeśli warto tę książkę przeczytać, to z pewnością dla ostatniej części, bo Karp podrzuca wiele ciekawych pomysłów np. na to jak wzmacniać u dzieci cierpliwość, jak skutecznie i bezpłaczowo kłaść je spać. Zdecydowanie lepiej czyta się „W Paryżu dzieci nie grymaszą”, ale to nie jest do końca poradnik. Książka do kawy – zabawna, ciekawa i z kilkoma dobrymi radami do wykorzystania w praktyce.

PS: Uwaga! Od jakiś 3 dni czuję się wyspana! Być może stosowanie rytuału usypiania, nasza konsekwencja i fakt, że mały przestał jeść w nocy sprawiły, że to koniec nocnych pobudek. Trzymajcie kciuki żeby tak już zostało!

2 komentarze:

  1. Mama pytanie, moja córeczka ma 15 miesięcy, jeszcze z 4-5 razy budzi się w nocy i chce do piersi (jest tylko na piersi-nie dostaje nawet kaszek na mm)+normalne jedzenie. Jak szybko do niej wstanę i dam jej smoczka to zasypia...a jak za późno to chce tylko do piersi i jest straszny płacz....czy masz może jakieś sprawdzone metody? Coś co mogłoby mi pomóc. Ach i śpi w sowim łóżeczku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety chyba nie znam odpowiedzi na Twoje pytanie. Mój syn bardzo szybko przestał jeść w nocy, więc u nas wyglądało to inaczej. Jedno jest pewne-musisz szybko opracować jakiś nocny plan zmian w nocy, bo się zamęczysz. Trzymam kciuki!

      Usuń