SOS dla skóry młodej mamy, czyli test kosmetyków Dermedic

recenzja kosmetyków Dermedic

Wiele mówi się o przemianach jakie zachodzą w ciele kobiety po urodzeniu dziecka. Rzadko kiedy jednak wspomina się o cerze, która też się zmienia. Moja z dość problematycznej przeszła w mieszaną i naczynkową. Dziś nie sprawia mi zbyt wielu kłopotów, ale wymaga dobrze dobranej pielęgnacji. Pod lupę biorę, więc kosmetyki Dermedic z linii Normacne i Angio. Zobaczmy zatem jak sprawdziły się u mnie.

Dawniej byłam bladolica, a moja cera w zależności od pory roku była mniej lub bardziej tłusta. Nie miałam jednak nigdy problemów z jej przesuszeniem czy podrażnieniem. To zmieniło się po narodzinach mojego syna. Skóra zrobiła się bardziej sucha, ale nie dokuczały mi już żadne wykwity. Był to zdecydowany plus, ale jednocześnie pojawił się dla mnie zupełnie nowy problem. Podczas porodu osłabiły się bowiem moje naczynka. Nagle na mojej buzi zaczęły, więc pojawiać się rumieńce. Na razie dodaje mi to tylko uroku i nie jest uciążliwe, ale po konsultacji z kosmetologiem wiem, że powinnam dbać o naczynka i wzmacniać je już teraz. 

Stosowałam bardzo prostą pielęgnację głównie w postaci nawilżających kremów na noc i matujących na dzień, a do oczyszczania używałam płynu micelarnego. Były to kosmetyki z różnych półek cenowych. Wypróbowałam zarówno te apteczne, drogeryjne, jak i selektywne. Dopiero tego lata musiałam zainterweniować, bo coś złego zaczęła dziać się z moją cerą. Nie dość, że mocno uwidoczniły się pory, to jeszcze pojawiły się mniejsze wykwity. Musiałam, więc szybko opanować sytuację. Skorzystałam z zabiegu pilingu kawitacyjnego, dbałam o dobre nawilżenie w nocy i postawiłam wypróbować kosmetyki Dermedic z linii Normacne i Angio. Dermedic to marka, która specjalizuje się w zadaniach specjalnych - posiada linie dla cery alergicznej, naczynkowej czy z problemami. Kosmetyki są dostępne w aptekach.


Pielęgnacja w dzień - linia Normacne

Teoretycznie kosmetyki z tej linii są przeznaczone również dla cery trądzikowej. Obawiałam się, więc, że mogą przesuszyć moją cerę. Na szczęście nic takiego się nie stało. 

Antybakteryjny Żel do mycia

Potrzebowałam kosmetyku, który dokładnie oczyści skórę z resztek makijażu, a jednocześnie jej nie przesuszy. Żel Normacne sprawdził się u mnie w 100%. Od dawna nie stosowałam tego rodzaju preparatów, bo prawie zawsze podrażniały moją skórę. W tym wypadku działanie żelu jest wyjątkowo delikatne i przyjemne. Zapach jest świeży i niedrażniący. Opakowanie jest estetyczne i wygodne w użyciu. Nie stosuję go codziennie, bo nie zawsze moja skóra potrzebuje tak dokładnego oczyszczenia, ale wydajność również oceniam wysoko. Żel sprawdził się na mojej mieszanej skórze i myślę, że skuszę się na jego kolejne opakowanie.



Matujący krem na dzień

Mimo że zwykle nie mam wielkich wymagań co do kremów na dzień, to biorąc pod uwagę problemy ze skórą po lecie, w tym wypadku było inaczej. Czasem już po nałożeniu kremu moja cera jest lekko napięta. Kremy matujące zwykle za bardzo ją przesuszają, przez co uzyskuję odwrotny efekt od zamierzonego - skóra produkuje jeszcze więcej sebum i problemy gotowe. Krem Normacne mogę jednak polecić z czystym sumieniem. Ma lekką formułę i nie tylko szybko się wchłania i skutecznie matuje, ale też nie wysusza. Opakowanie jest dla mnie bardzo wygodne i ułatwia aplikację. Nie ma możliwości, by krem przypadkowo się otworzył i ubrudził np kosmetyczkę. Pozytywnie zaskoczył mnie również zapach, który jest dość intensywny, ale przypomina mi odrobinę cytrusy, więc bardzo mi się podoba. 


Efekty działania serii Normacne

Najważniejszy jest jednak ostateczny rezultat. Wszystkie wspomniane wcześniej problemy z niedoskonałościami przeszły. Skóra nie jest napięta ani podrażniona. Mam wrażenie, że wystarczyły 2 tygodnie pielęgnacji, by unormować nawilżenie. 

Krem na noc minimalizujący rumień

Krem z serii Angio trudniej mi ocenić, ponieważ nie pojawiły się u mnie wyraźne rezultaty w postaci zmniejszenia widoczności naczynek. Jak wspomniałam u mnie ten problem jest minimalny i występuje w zasadzie tylko przy znacznych zmianach temperatury ciała. Po ponad 2 tygodniach stosowania kremu rumieńce nadal są. Być może jest to zbyt krótki czas, by rezultaty mogły się pojawić, a może powinnam zacząć używać całej serii tych kosmetyków. Nie mam jednak zastrzeżeń co do konsystencji kremu, jego wchłaniania, choć tutaj formuła jest odrobinę cięższa niż w przypadku kremów matujących. Zapach jest również bardzo przyjemny, a opakowanie wygodne w użytkowaniu. Będę, więc kontynuowała stosowanie kremu, by ostatecznie przekonać się czy jest skuteczny.


A jak ma się kondycja waszej cery po urodzeniu dziecka? Musiałyście zmienić coś w pielęgnacji? 


Wpis powstał we współpracy z marką Dermedic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz