Upiorne noce mnie wykończą


To była jakaś trzecia nad ranem, a podobno to godzina aktywności duchów. Ze snu wyrwał mnie upiorny głos obcego faceta w salonie. W naszym mieszkaniu! Zerwałam się i obudziłam męża (no jasne, że spał), a on pobiegł sprawdzić co się dzieje. Wtedy zamarłam.

To był tak straszny dźwięk, że aż przeszywał całe ciało. Intruz brzmiał jak szaleniec, który wrzeszczał i wygadywał jakieś bzdury, których teraz już nawet nie pamiętam. Myślałam, że to może być seryjny morderca, który włamuje się do domów i wykańcza całe rodziny w środku nocy. Sekundy trwały jak godziny po czym nastała grobowa cisza.

...............

Mąż wyłączył laptopa. I tyle. To właśnie z zahibernowanego i zamkniętego urządzenia dochodziły te potworne hałasy. Nie muszę chyba dodawać, że wszyscy byliśmy w absolutnym szoku, Oczywiście natychmiast obudził się też młody i w zasadzie to był koniec spania tej nocy. Niby udało się szybko uspokoić malucha, ale i tak z powodu adrenaliny nie mogłam już zasnąć. Kiedy już prawie przymykało mi się oko, usłyszałam dramatyczny lament:


- Mamaaaaaaaaaaa!!! Mamaaaaaaaaaa!!!

No więc znów się zrywam, biegnę, potykam o suszarkę z praniem i wpadam do pokoju młodego, bo krzyczy jak obdzierany ze skóry. Ten siedzi na łóżku i mamrocze - Chcę tam! Do taty! - pokazuje na wyjście, czyli wiadomka - chce iść spać do naszego łóżka. Drepcze, więc ten gagatek w mikro piżamce do naszej sypialni, ale kiedy dociera na miejsce pojawia się kolejny problem. 

Nie chcę do taty! Chcę BIAŁEGO MISIA!

Wywalił tonem nieznoszącym sprzeciwu i czeka. Oczy wywaliło mi chyba z orbit, bo do cholery o jakim, białym misiu on bredzi. Jest pewnie jakaś 4 w nocy, wcześniej obudził nas laptop - widmo, a teraz dzieciak chce białego misia, który nie istnieje. 

Uznałam - Ok, dopytam o co chodzi. W skrócie wyszło na to, że biały miś mu się śnił, ale on go musi mieć, bo inaczej nie zaśnie. Pomyślałam o tej całej bandzie, z którą zwykle chodzi spać. Są tam dwa misie, ale szare, a on całkiem nieźle już kuma kolory. Jest foka, świnia, lemur i smok. I wtedy doznałam olśnienia! Pobiegłam do jego pokoju, zapaliłam światło, które prawie wypaliło mi oczy i dostałam się do koszyka z zabawkami, który stoi zapomniany w rogu pokoju. Zaczęłam przegrzebywać jego zawartość i znalazłam - święty graal, a raczej BIAŁEGO MISIA! Dostał go chyba z rok temu w prezencie od jednej z babć i pluszak tak czekał na lepsze czasy, które wreszcie nadeszły. Wracam, więc dumna ze zdobyczą na co słyszę - Nieeee, to nie jest biały miś. Odwrócił się na bok i poszedł spać. 

Mnie zaśnięcie zajęło pewnie kolejne 30 minut i jak można się domyślić poranek przywitał mnie bólem głowy, ale też wielką radością młodego, który był zachwycony "nowym", białym misiem. Duma była tak wielka, że zabrał go ze sobą do przedszkola.

Największy fan białych misiów

Takie noce może nie zdarzają się często, ale nie mogę raczej chwalić się tym, że jestem super wyspana. Z drugiej strony trzeba się cieszyć, że nie przyśniła mu się różowa pantera. Ot, takie życie z 2-latkiem. A u Was zdarzają się tego rodzaju nocne akcje? 

13 komentarzy:

  1. Biały Miś to ulubiona zabawka mojego syna. Zabiera go na wszystkie wyjazdy, spacery i na nocowanie u babci. Nawet nie chce myśleć ile razy go zgubił i wpadał w rozpacz, a my szukaliśmy go jak wariaci albo jechaliśmy 20 km w jedną stronę, żeby go odzyskać. Biały Miś to bohater moich największych koszmarów od pięciu lat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak coś musi być w tym białym misiu. U nas podobną funkcję spełniał szary. Kiedyś nawet kupiłam identycznego, by jeden był w domu, a jeden w przedszkolu - totalnie nie przeszło. Rzucał nowym i wołał pół nocy swojego misia... ;)

      Usuń
  2. Ja bym chyba dostala zawalu serca jakby mnie tak laptop obudzil w nocy! Masakra, ale dobrze ze to byl tylko laptop a nie rzeczywiscie jakis intruz w domu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe czytając wstęp to aż się wystraszyłam :) i stwierdziłam, że przeczytam rano :) a to tylko laptop widmo. U nas było podobnie z telewizorem, mimo że ja nic nie słyszałam. Męża budził włączający się telewizor o podobnej godzinie co u Ciebie. Sam się wystraszył ;) a w końcu po kilku nocach sprawdził w ustawieniach TV, że została włączona opcja włączania TV. Kojarzę tylko jak męża nie było, że ustawiałam opcję wyłączania :) najwidoczniej coś pomyliłam heh

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas sa noce kiedy 10 razy panna niezdecydowana drepcze to do nas to do siebie :P
    A co do dźwięków z laptopa - chyba juz przez cała nic nie wystawiłabym nosa spod kołdry ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do rana miałam problem z zaśnięciem po tej akcji. My - rodzice, to jednak mamy małe szanse na spokojny sen ;)

      Usuń
  5. O boze sama bym zawału dostała , ja to ogolnie jestem strachliwa :P
    https://gabrysiowetestowaniee.blogspot.com/2016/09/uwielbiam-szperac-w-internecie.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny chłopczyk.
    U nas nocne niepokoje związane są z lochą i 6 warchlakami, które włażą nam do ogrodu przerywając siatkę z boku. Od kwietnia walczymy z tematem, więc ten czas zdążył wryć się w podświadomość moich córek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju to współczuję. W pobliżu naszego domu też pojawiają się dziki, ale nie przeszkadzają nam w spaniu.

      Usuń
  7. Oj tak... u nas takie akcje to codzienność, może oprócz głosów rodem z horroru ;) Codziennie muszę brać małą do nas, potem po kolei przynosić... misia, kaczkę, Peppę... ;)

    OdpowiedzUsuń