Cisza w eterze


Podobno milczenie jest złotem, choć w blogosferze ta zasada raczej nie ma miejsca. W skrócie: tworzysz, blogujesz - istniejesz. Przestajesz tworzyć, milczysz - znikasz.

Z mojej strony było ostatnio sporo milczenia na blogu, a stało się to z kilku powodów.
Pierwszym z nich jest lekkie zduszenie tematyką parentingową. Na własne życzenie uwiązałam sobie pętlę na szyi w postaci tematów dzieciowych.  O ile jeszcze rok temu mogłabym codziennie tworzyć o tym dziesiątki tekstów, tak teraz jest inaczej. Za dużo się dzieje, zbyt wiele rzeczy mnie pasjonuje i zajmuje. Czuję się trochę jak bohater filmu "Idol", którego gra przegenialny Al Pacino. Tytułowy Idol jest gwiazdą muzyki pop i w którymś momencie życia ma dość śpiewania tej samej piosenki "Baby Doll". Każdy, kolejny raz kiedy ma wyjść na scenę i zaśpiewać swój największy hit popada w dół taki jak stąd do Meksyku. Czuję to samo co on.
 
I wiecie co? Jak na moim wallu wywala się codziennie kilkanaście tematów - o prawdziwych matkach, o niedoskonałych matkach, o macierzyństwie bez lukru, z lukrem albo wisienką to nie chce mi się dokładać do tego stosu swojej cegiełki.
 
Z drugiej strony zaczynam autentycznie bać się internetu. To, co ostatnio działo się w sieci (mam na myśli hejty po samobójstwie nastolatka i śmierci blogerki) spowodowało, że jeszcze intensywniej myślę nad sensem blogogwania, a tym bardziej sensem upubliczniania wizerunku dziecka. Wiem, że to temat rzeka i nic nie jest tu czarne i białe, ale czuję się dziwnie jak widzę filmiki małej dziewczynki z kąpieli, zdjęcia innej małej dziewczynki w pampersie, post blogerki o tym, że udało się odpieluchować jej córkę. Po prostu jest mi z tym dziwnie, bo jestem jakby nie patrzeć częścią tego skrawka blogosfery. A wszystkie dzieci kiedyś dorosną. Moje dziecko również. Tak jak i wszystkie dzieci blogosfery.
 
Z drugiej strony sieć to ogromny potencjał, możliwości i ludzie, których wciąż warto poznawać, warto czytać. Nie zaczęłabym uczyć się fotografii, gdyby nie mój blog. Nie zrobiłabym pięknej sesji rodzinnej, gdyby nie blog. Jednak dochodzę do takiego etapu w blogowaniu, że muszę coś zmienić, odejść od głównej tematyki, inaczej blog zwyczajnie zdechnie, a ja się zaduszę przez tematykę parentingową.
 

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na razie muszę postanowić czy w ogole ich chce :)

      Usuń
  2. Dlatego ja staram się pisać o różnych rzeczach które aktualnie są u mnie na tapecie. Oczywiście dziecko jest na pierwszym miejscu, ale fajna książka, czy kosmetyki też mnie interesują i czasami o nich napiszę. Dlatego wolę określać swój blog jako lifestylowy, a nie parentingowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z początku nie miałam planu na bloga - od początku naturalnie był parentingowy, ale to mnie meczy mimo że trochę odeszłam od głównej tematyki.

      Usuń
  3. Bloguje od niedawna ale też już nie raz, nie dwa zastanawiałam się nad wklejaniem zdjęć swojego syna na bloga. Co będzie kiedyś? A może będzie miał mi to za złe? A może wcale sobie tego nie życzy. Teraz ma 3 latka i jeszcze mi nie powie mamo nie chce być na internecie, a ja dodaje jego wizerunek bez jego wiedzy. Myślę nad tym często ale poki co cieszę się i chwałę całemu swiatu z mojego dziecka. Jak kiedyś mi powie że tego nie chce to wtedy po prostu usunę te zdjęcia, ale wiem, że już zawsze będą gdzieś tam w sieci dostępne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sama z tymi wątpliwościami. Myśle, ze są tez rożne zdjecia - niektóre są po prostu piękne i uwielbiam je oglądać u innych, sama próbuję je robić. Są tez takie, które mnie dziwią np na nocniku itp ciężko określić co bedzie w przyszłości, ale dobrze jest się nas tym zastanowić.

      Usuń
  4. Chyba normalna kolej rzeczy. Ile można siedzieć w jednym temacie? Wałkowanie tylko tematyki dziecięcej robi się z czasem męczące...

    Trzymam kciuki za odmianę na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację, trzymanie się jednej tematyki po prostu wypala, sama cierpię często na brak pomysłów, ale o niczym innym pisać nie umiem! Na pracach manualnych się nie znam, kucharka ze mnie żadna, a moda....to mnie po prostu nie interesuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie interesuje całe mnóstwo tematów, więc spróbuję po prostu rozszerzyć tematykę :)

      Usuń
  6. U mnie też cisza... ale ja się powoli szykuje do boju z drugim blogiem :) Bardziej wnętrzarskim, a raczej remontowo domowo ogrodniczym :) i tam będzie wszystko a nie tylko, dziecko i dziecko :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O super! Będę czekała na Twojego nowego bloga i chętnie zajrzę :)

      Usuń
  7. Dlatego jak wykasowałam wszystkie zdjęcia z bloga, są tylko takie dyskretne.
    Też wiele razy zastanawiałam się czy to bezpieczne, ale ... no właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czasem dochodzi się do pewnego punktu i zaczyna się zastanawiać nad różnymi kwestiami i konsekwencjami publikowania zdjęć.

      Usuń
  8. Doskonale Cię rozumiem, sama pomału odchodzę od tylko tematyki dziecięcej, niestety w tej tematyce wszystko się powtarza...taka tematyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzalność jest pewnie w każdym temacie, tyle że po prostu mam wrażenie, że mnie ze wszystkich stron otacza parenting i mam ochotę trochę się od tego uwolnić.

      Usuń
  9. ja z kolei się zastanawiam jak to możliwe, że mamy mają czas na to aby codziennie (lub prawie codziennie) publikować nowy post! Jestem w szoku! Co prawda bloguję i czytuję więcej blogów od marca, więc może się bardziej rozkręcę, ale póki co jestem w szoku. Ze zdjęciami/filmikami to bardzo uważam i staram się nie zamieszczać zdjęć moich dziewczynek. Wiele razy słyszałam o tym jak zdjęcia dzieci znalazly się na jakiś niepożądanych stronach, a nawet nie muszą, bo dostęp do bloga/fejsa ma przecież każdy. Do mnie trafia tekst "wrzucasz zdjęcie dziecka do internetowego świata, a wieczorem jakiś pedofil przegląda sobie świat wirtualny i spędza miło czas"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częstotliwość pisania to inna kwestia - czasem blogowanie to praca zawodowa niektórych mam, więc to akurat rozumiem doskonale. Co do zdjęć, to myślę, że takie bez kontekstu tzn. np. dziecko na spacerze z mamą, nie trafi do łap jakiś pedofili, bo jest wystarczająco dużo (niestety) innych zdęć typu właśnie dzieci nago, dzieci w pieluszce itd., które bez problemu można znaleźć choćby na fb na wallach bez żadnych ograniczeń prywatności. Akurat na blogach w większość zdjęcia dobrane są ze smakiem i sama chętnie je oglądam, natomiast sama mam wątpliwości co do ich dalszego publikowania.

      Usuń
  10. bardzo często sama mam tego typu wątpliwości. To chyba nieodłączny element blogowania... w pewnym momencie pojawiają się pytania o sens tego wszystkiego. Po co? Dla kogo?

    OdpowiedzUsuń
  11. Bo dziecko tez człowiek i własnością naszą nie jest. Ale mniemam, dewaguję, że nie będzie miało nic przeciwko swoim zdjęciom, ale takim ze smakiem, nie na golasa, nie z pieluchą między nogami, nie z gołym tyłkiem, nnie na nocniku... ale takie które i jemu jak urośnie miło będzie pooglądać, bo jak każdy człowiek to i ono na pewno będzie miało ciut z egoizmu i na siebie miło spogladac będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na 100% milo będzie mu oglądać takie zdjęcia w albumie czy fotoksiążce, co do bloga - tutaj już niekoniecznie musi tak być, ale nie chcę też popadać w paranoję, bo są zdjęcia i zdjęcia. Takie na nocniku czy też inne z gatunku "na golasa" odpadają i to wiadomo, tak więc trzeba chyba gdzieś znaleźć złoty środek.

      Usuń