Nie klnij na macierzyński


Każda matka wie, że siedzenie w domu z dzieckiem to nie zawsze sielana. Posiadaczki wyjątkowo wymagających egzemplarzy przeżywają wręcz codzienny mordor i pewnie marzą o spędzaniu 8h dziennie wśród dorosłych ludzi, którzy jasno wyrażają swoje potrzeby i nie drą się jak obdzierani ze skóry, gdy któraś z nich nie zostanie spełniona JUŻ NATYCHMIAST.

Ale umówmy się - jest też super. Jest pięknie. Są takie chwile i takie momenty, które już nigdy się nie powtórzą i nie da się ich opisać żadnymi słowami. Kiedy dziecko zarzuca swoje małe rączki na szyję. Daje pierwszego buziaka. Mówi "mama" i woła "mama", gdy jest mu źle. Gdy robi coś pierwszy raz i z dumą patrzy właśnie na Ciebie i sprawdza czy podziwiasz. Gdy z małej, leżącej istoty przeradza się w super sprytnego, ale wciąż tak małego i nieporadnego człowieka. Kiedy widzisz, że jest do Ciebie tak bardzo podobne - bo też jest niecierpliwe i walczy o swoje. Bo przybija piątkę tak jak Ty. Jest Twoje. Bo potrafi się przytulić, gdy jest Ci źle. Bo interesuje go wszystko. Tak bardzo chce poznawać świat. To jest bezcenne. A mija tak strasznie szybko.

Podczas mojego macierzyńskiego były różne momenty. Zdecydowanie nie jestem matką idealną, czy tam matką roku. Nie poświęcam wszystkiego mojemu macierzyństwu. Mam swoje sprawy, swoją pracę, swoje wyjścia wieczorne. Macierzyński czasem dawał i czasem daje mi w kość. Bo bycie rodzicem ma swoją cenę. Ale ja już teraz boję się, że po macierzyńskim już nigdy nie będzie tak samo. Już chyba nigdy nie spędzę tylu, całych dni z własnym dzieckiem. Ja wrócę do pracy. Ono zacznie dorastać. W jakimś sensie trzeba będzie się rozstać. I mimo tryliona nieprzespanych nocy wiele bym dała, by cofnąć czas. I wrócić do tych pierwszych dni z synem. 

Więc gdy jest Ci źle - nie klnij na macierzyński. Pomyśl, że on się skończy zanim się obejrzysz. Po prostu ciesz się nim i każdą chwilą spędzoną z dzieckiem. 


5 komentarzy:

  1. Pięknie napisane! Zgadzam się z każdym zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję :) ostatnio ciągle mam takie myśli

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda. Mój mały cud kończy za tydzień 4 miesiące a ja nie wiem gdzie ten czas uciekł. Dorwałabym wskazówki zegara i zatrzymała choć na chwilę. Jak była maleńka i spała to patrzyłam na nią bardzo długo bo chciałam się "napatrzeć". Wiedziałam, że już nigdy taka maleńka nie będzie. I nie udało się - nie napatrzyłam sie. Mimo iż czasem płacze bez powodu, wymusza na mnie co zechce to czuję, że czas ucieka nam nieubłagalnie. Ona staje się już odrębną osobą. Chciałabym wszystko przeżyć "jeszcze raz". I tysiąc razy intensywniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację... Czas ucieka i trzeba cieszyć się z tych fantastycznych chwil razem. dzieci rosną zdecydowanie za szybko :) Mój syn niedawno się urodził, a za moment kończy 3 lata...

    OdpowiedzUsuń